Daniel Castellani (48 l.) za rok pracy pobrał ok.210 tysięcy euro czyli niecałe 890 tys. zł. Jak by na sprawę nie patrzeć zarabia 5,5 raza mniej.
Ilość radości kibiców „wyprodukowana” przez obu trenerów jest odwrotna do ich zarobków. Jeśli nawet z przyczyny Leo cieszyliśmy się ze zwycięstw nad Portugalią, Czechami i Grecją, to te erupcje radości przemieszane były długimi okresami wściekłości i zażenowania. Aż po „depresję słoweńską”. Gdyby wyliczyć selekcjonerowi średnią emocji, wyjdzie poniżej zera. Klęliśmy Holendra i jego drużynę częściej, niż mieliśmy ochotę nosić go na rękach.
Daniel na rękach noszony być...chyba nie lubi. Fakt, że przyprawił naród nad Wisłą o euforię, przyprawia go o zażenowanie. Powtarza, że „to nie on, to zawodnicy”. A przy tym podwyżki się nie domaga. No, chyba żeby prezes Przedpełski (prezesie, to dobry pomysł !) mu wmusił.
Żal, że reprezentację w siatkówce można mieć tylko jedną, bo za pieniądze zaoszczędzone po odejściu Leo dałoby się opłacić jeszcze paru takich Castellanich i jeszcze by zostało.
Żal, że nie mamy nawet pół reprezentacji w piłce nożnej wzmaga świadomość, że właśnie w tę dyscyplinę zainwestowaliśmy (Euro 2012) mnóstwo szmalu. I wydatek ten liczony w walucie kibicowskiej radości, raczej nam się nie zwróci.
Czy nie pora zatrudnić w polskim sporcie jakiegoś księgowego ?
Potrzebny księgowy
2009-09-14
3:00
Leo Beenhakker (67 l.) za 3 lata pracy kosztował nas ok. 15 mln zł. Sam PZPN Holender wydoił na 2,9 mln euro, co daje 12,34 mln zł (po obecnym kursie), ale trzeba mu doliczyć kontrakty reklamowe, które tę kwotę poważnie zaokrągliły.