Rosana Paz była jednym z arbitrów asystentów podczas meczu szóstej ligi argentyńskiej pomiędzy Marquesado a San Martin. Niestety, nie będzie tego spotkania wspominać dobrze. W końcówce zdecydowała się na podpowiedź sędziemu głównemu, że należy podyktować rzut karny. Ten okazał się decydujący o trzech punktach, co rozzłościło fanów przegranego zespołu.
Jak informuje AS.com, ci w końcowych minutach meczu, postanowili rzucić w nią kubkiem z wrzącą wodą. - Poczułam gorącą wodę na moich plecach. Wezwałam sędziego i poprosiłam o wylanie jej na plecy, które czułam, że płonęły. Chcieli zawieszenia spotkania, ale doszliśmy do porozumienia - mówi arbiter.
Sędzia została zabrana do szpitala, gdzie lekarz stwierdził poważne poparzenia pleców. Mimo tego ataku, Paz nie ma zamiaru rezygnować ze swojej pracy. Ma świadomość, jak ciężko jest być kobietą w piłce, ale nie ma zamiaru się poddawać. - Mam nadzieję, że wyznaczą mnie do sędziowania już w ten weekend - przyznała.
To kolejna afera z kobietami-sędziami w ostatnich dniach. W ten weekend podczas spotkania siódmej ligi włoskiej, dziennikarz oburzył się, że mecz na linii prowadziła przedstawicielka płci pięknej. - Chciałbym poprosić reżysera, żeby skierował kamerę na kobietę na linii bocznej boiska, której nie da się oglądać. To ohydne, że kobiety sędziują w lidze, w której drużyny wydają tylko tysiące euro - powiedział na wizji. Został zawieszony w swojej funkcji.
Polecany artykuł: