Podczas gry w piłkę czasami nie jest trudno o sprzeczkę, która może doprowadzić do większej scysji i w efekcie wykluczenia z boiska. Gdy jednak potyczki słowne wykraczają poza to, co dzieje się na boisku piłkarskim, wchodząc na życie prywatne poszczególnych zawodników, robi się niezbyt ciekawie. A już zwłaszcza, gdy konkretna sytuacja ani trochę nie stwarza okazji do kąśliwych komentarzy. A tak niestety było podczas pojedynku Górnika z Bytovią.
Wyliczyli majątek Roberta i Ani Lewandowskich! Zawrotna suma PÓŁ MILIARDA
W 82. minucie Stasiak odepchnął Liberakciego i wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Po końcowym gwizdku gracz Górnika wyjaśnił, dlaczego się tak zachował. – To było po faulu na mnie. Kolega ustawiał piłkę do rzutu wolnego, a ja wszedłem w pole karne. Zawodnik Bytovii narzekał na sędziego, po czym faktycznie miał miejsce krótki dialog. Powiedział: chu** będziecie mieli awans. Zapytałem, czy jego drużyna awansuje i wtedy usłyszałem: "No wy ch*** będziecie mieli. Jak ta twoja stara kur** je***”. Odepchnąłem go, ale upadł tylko dlatego, że chciał wymusić czerwoną kartkę - wyjaśnił Stasiak portalowi "Onet".
Joanna Stasiak, mama zawodnika Górnika, bardzo poważnie choruje na nowotwór obu piersi, co czyni całą sprawę jeszcze bardziej bulwersującą. – Mamę czeka operacja wycięcia obu piersi, a potem rehabilitacja. Walka z rakiem nie jest krótka - przyznaje "Onetowi" gracz ekipy z Łęcznej.
Adrian Liberacki skwitował natomiast dla "Onetu": – Dostał głupią czerwoną kartkę i chce się wybielić. Choroba mamy to jest słabe, ale nie chcę za dużo mówić, bo już udzieliłem obszernego wywiadu i chciałbym na tym zakończyć.