Wczoraj wpadł uznawany za wysokiej klasy fachowca Jaroslaw Ż. ale dziś to już prawdziwa katastrofa. Przecież Grzegorz G. od lat był uznawany za najlepszego sędziego w Polsce - wydawało się czystego, poza podejrzeniami. Wraz z nim CBA zatrzymało jego asystenta Tomasza S.
Przecież G. był kandydatem do prowadzenia spotkań w finałach piłkarskich mistrzostw świata w Republice Południowej Afryki. Od kilku lat sędziował mecze międzypaństwowe oraz w europejskich pucharach.
Z nieoficjalnych źródeł wynika, że zatrzymanie miało związek z wydarzeniami z sezonu 2003/2004. W maju 2004 roku Grzegorz G. prowadził spotkanie Świt - Polonia Warszawa. Wygrał broniący się przed spadkiem zespół z Nowego Dworu Mazowieckiego 2:1. Podejrzany miał wówczas przyjąć propozycję łapówki. Trenerem Świtu był wtedy zamieszany w aferę korupcyjną Janusz W., któremu prokuratura postawiła jedenaście zarzutów korupcyjnych dotyczących ośmiu spotkań drużyny w 2004 roku. Wszystko wskazuje na to, że ostatnie zatrzymania to efekt "sypania" przez W.
Najgorsze jest to, że Grzegorz G. bronił się w prasie rękami i nogami, kiedy pytano go o udział w korumpowaniu meczów. Dopuścił się nawet srtwierdzenia, że skala korupcji w polskiej piłce jest napompowana! Ciekawe, co sobie myślał, kiedy bezczelnie mówił te słowa? Czy miał spakowaną walizkę podrózną, która czekała na niego przy łóżku? Tak na wszelki wypadek. Gdy rano zapuka CBA...
A na deser zdjęcie, które dość smutno przedstawia obraz polskiej piłki. Wszyscy trzej panowie mają już skrócone nazwiska...