Reprezentanci Portugalii mieli ogromne pretensje o sytuację z 73. minuty. Wtedy to Szymon Marciniak najpierw podyktował rzut karny dla gospodarzy spotkania el. Euro 2020 z Serbią. Arbiter z Płocka zauważył, że Antonio Rukavina zagrał piłkę ręką po strzale głową Andre Silvy. Po chwili polski rozjemca decyzję zmienił. Stało się tak po konsultacjach z asystentem. Jak pokazały powtórki, słuszna była pierwotna decyzja i mistrzowie Europy sprzed trzech lat zostali po prostu skrzywdzeni. Nic dziwnego, że po końcowym gwizdku Marciniaka otoczył wianuszek wściekłych Portugalczyków.
Selekcjoner Fernando Santos w rozmowie z telewizją RTP, przyznał, że poprosił po meczu polskiego sędziego o wspólne obejrzenie kontrowersyjnej sytuacji. Zdradził, że po powtórkach Szymon Marciniak przyznał się do błędu i przeprosił. - Po obejrzeniu tej akcji ani ja nie miałem wątpliwości, ani on. Przeprosił, ale to mi w niczym nie pomaga. Powinien być rzut karny. Z 40 metrów nikt nie jest w stanie wskazać, że czegoś nie było, zwłaszcza że sędzia główny widział to inaczej - powiedział otwarcie opiekun aktualnych mistrzów Europy.
Fernando Santos największe pretensje miał jednak do asystenta, który podpowiedział sędziemu głównemu, by ten cofnął decyzję o rzucie karnym. - Co mam zrobić z tymi przeprosinami? Przynajmniej poprosił mnie o ocenę. Obejrzałem sytuację dwukrotnie. Za pierwszym razem mieliśmy pewne wątpliwości, za drugim już nie. Był tam również sędzia asystent i powiedziałem, że to jego wina - skomentował selekcjoner reprezentacji Portugalii.
Nerwy w Portugalii są coraz większe. Po dwóch meczach el. Euro 2020 obrońcy tytuły nie mają jeszcze na koncie zwycięstwa. Dotychczas zanotowali dwa remisy i to oba na własnym terenie. Na start eliminacji bezbramkowo zremisowali z Ukrainą, a poniedziałkowa konfrontacja z Serbią zakończyła się rezultatem 1:1.
Polecany artykuł: