- Pamiętam, że kiedyś uciekłem peletonowi. Miałem kilka minut przewagi, ale odcięło mi prąd, zupełnie opadłem z sił. To było jesienią, przejeżdżałem koło jakiegoś pola, zsiadłem z roweru i wykopałem z ziemi... brukiew. Otrzepałem z piachu i zjadłem całą - wspomina srebrny medalista olimpijski z Moskwy, dziś dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang (59 l.).
- Nikogo nie interesowało wówczas, co jemy. Kotlety mielone, mnóstwo kartofli, bigos, tatar to było na porządku dziennym - wspomina legendarny kolarz.
Tour de Pologne: Wielkie emocje i kraksa na finiszu [WYNIKI]
Dziś wygląda to zupełnie inaczej. - W tegorocznym TdP ośmioosobowe ekipy podczas jednego etapu przy upalnej pogodzie zużywają po około 150 półlitrowych bidonów z płynami izotonicznymi oraz średnio 5-6 kg batonów albo żelków energetycznych. Dodatkowo kolarze posilają się kanapeczkami z nutellą czy dżemem - opowiada masażysta grupy Active Jet Piotr Karamuz (29 l.).
Większość ekip startujących w tegorocznym tourze przywiozła swoich kucharzy i dietetyków. - Gotują we własnych kamperach. Dieta kolarzy składa się z ryżu i świeżych warzyw. Jeśli mięso, to tylko delikatne, białe. Ekipa Rafała Majki Tinkoff-Saxo spożywa drób ze specjalnej hodowli, która jest prowadzona tylko dla tego teamu - kręci z uznaniem głową Lang.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail