"Mimo że ulegliśmy Holendrom, to na urugwajskich ulicach nasz zespół wygrał zdecydowanie. Widać to było po ilości kibiców, którzy w publicznych miejscach, zwłaszcza na placu Niepodległości w Montevideo, śledzili mecz" - pisze "El Pais".
Spotkanie rozpoczęło się o 15.30, padał deszcz i wiał silny wiatr, ale kochający futbol Urugwajczycy byli ze swoim zespołem do końca. A strzelec gola, Diego Forlan, stał się jeszcze większym bohaterem.
- Od początku meczu grał z kontuzją pachwiny - przyznał trener Oscar Tabarez. - Chciał być na boisku do ostatniej minuty, ale widziałem, że ból jest coraz większy i nie chciałem ryzykować. Dlatego Diego zszedł w 84. minucie - wyjaśniał selekcjoner.
- Przepraszam, ale więcej nie mogłem z siebie dać. W niektórych momentach czułem się bezradny przez ten uraz, nie mogłem uderzać prawą nogą. To był mój 67. mecz w tym sezonie, zmęczenie daje o sobie znać - dodał Forlan, który powinien się wyleczyć do soboty, kiedy "Urusi" zagrają o trzecie miejsce.