Na początku meczu to niespodziewanie Portugalczycy byli bliżsi strzelenia gola. Bramce Ikera Casillasa zagrażał Cristiano Ronaldo, który jednak... po przerwie niemal kompletnie zniknął.
To głównie jego fatalnej postawie Portugalczycy "zawdzięczają" to, że wczoraj przegrali. Słaby był Ronaldo, szalał za to David Villa. W 63. minucie to on pokonał Eduardo i zapewnił Hiszpanii arcyważne zwycięstwo.
Villa prowadzi Hiszpanię do mistrzostwa świata, a przed laty wiele wskazywało na to, że w ogóle nie będzie mógł grać w piłkę.
Jako czterolatek złamał kość udową prawej nogi. Jego ojciec, ubogi górnik Jose Manuel Villa postanowił, że podczas rehabilitacji prawej nogi David będzie ćwiczył lewą. Godzinami kazał mu więc kopać piłkę jedyną zdrową nogą.
Teraz wszyscy Hiszpanie z pewnością są wdzięczni panu Villi, że tak dbał o karierę syna. David pewnie zmierza po koronę króla strzelców (ma już 4 gole), a Hiszpania - po mistrzostwo świata. Tym bardziej że w ćwierćfinale mistrzowie Europy zmierzą się z teoretycznie słabszym Paragwajem (sobota, 20.30).