Niekiedy można odnieść wrażenie, że szwedzki napastnik nie odniósł w piłce tak wielkich sukcesów, na jakie było go stać. Ibrahimović nie mal w każdym zespole, w którym występował był prawdziwą gwiazdą i ciągnął kolegów do mniejszych, bądź większych osiągnięć. W kilku miejscach pozostawił po sobie spaloną ziemię, ale jak można się domyślać Szwed nie za bardzo się tym przejmuje.
Ostre wypowiedzi i kontrowersyjne opinie to dla Ibrahimovicia codzienność. O swoim ciętym języku postanowił przypomnieć w jednym z ostatnich wywiadów. W rozmowie z dziennikarzem ESPN został zapytany, czy mimo tego, że Carlos Vela ma obecnie lepsze liczby niż on, uważa się za najlepszego piłkarza. - Zdecydowanie. Ma 29 lat, jest w życiowej formie i gra w MLS. Gdzie ja byłem, gdy miałem 29 lat? W Europie. To duża różnica - odpowiedział z uśmiechem "Ibra".
Piłkarz Los Angeles Galaxy odniósł się także do poziomu całej ligi. - Nie przyszedłem do MLS, bo jestem Ibrahimoviciem. Przyszedłem, żeby pokazać wam, czym jest piłka nożna. MLS nie dorównuje europejskiemu futbolowi. Wcześniej grałem z piłkarzami będącymi na moim poziomie albo blisko niego. To sprawiało, że wszystko było łatwiejsze. Tutaj jestem jak Ferrari wśród Fiatów. Miałem podobny problem w reprezentacji Szwecji - stwierdził napastnik.