- Lubię ten akwen, bo wieje tam mocno, a wiatr zmienia się często. Więc trzeba umieć przewidywać te zmiany i "czytać" wodę, żeby żeglować z odpowiednią taktyką. A ja wychowałam się na Zalewie Zegrzyńskim, gdzie w pogodzie może zdarzyć się wszystko - mówi "Super Expressowi" warszawska deskarka.
Rok przed chińską olimpiadą 2008 wywalczyła złoty medal MŚ w Portugalii. Ale igrzyska nie przyniosły jej sukcesu. Zajęła 7. miejsce.
- W Chinach nic nie wiało. Teraz będzie inaczej. Dlatego ta wygrana jest dla mnie dobrą wróżbą - przekonuje. - To już będzie moja trzecia olimpiada, a mówi się, że do trzech razy sztuka.
Macierzyństwo pomaga w sporcie
Klepacka ma teraz wsparcie rodzinnego teamu. Wyszła za mąż za argentyńskiego żeglarza, Lucio Nocetiego, a 20 miesięcy temu przyszedł na świat ich syn, Mariano. Obaj towarzyszą jej podczas zawodów.
- To właśnie oni, a nie windsurfing są teraz dla mnie sprawą numer jeden - zaznacza Klepacka. - Kiedyś po wyścigu wiodłam z kolegami rozmowy o tym, co zdarzyło się na wodzie. A teraz po wyjściu na ląd trzeba wykąpać synka, nakarmić go i ululać do snu. I widzę, że macierzyństwo daje mi bardzo wiele jako żeglarce. Głównie psychicznie. Kto przeżył ból porodu, potrafi znieść ból mięśni przy wysiłku - tłumaczy.