Kaczmarek i koledzy mogą się cieszyć, bo to czwarty z rzędu medal Ligi Narodów w dorobku Biało-Czerwonych, a kolor poznamy oczywiście po niedzielnym finale. Polacy czekali po swoim meczu na rezultat drugiego półfinału USA – Włochy. Najważniejsze, że już spokojnie mogli wypatrywać rywala w niedzielnej grze o złoto. Gdyby udało nam się wygrać, byłby to pierwszy przypadek od 27 lat, że gospodarz turnieju LN (wcześniej LŚ) zostaje triumfatorem.
Znowu uraz Kurka
Łukasz Kaczmarek zwykle wchodzi za Bartosza Kurka w trakcie meczów, dając wartościowe zmiany. Tym razem atakujący Zaksy Kędzierzyn zagrał od początku przeciwko Japończykom, bo Kurek zaczął odczuwać skutki urazu i sztab wolał nie ryzykować jego zdrowiem. Podobnie zresztą było podczas niedawnego turnieju fazy grupowej LN na Filipinach. W meczu z Japończykami także wystąpił wtedy Kaczmarek za Kurka i radził sobie znakomicie.
W Ergo Arenie Kaczmarek od początku grał swobodnie, z entuzjazmem kończył akcje oraz udanie walczył w obronie. Polska zaczęła fatalnie, przegrała pierwszego seta wyraźnie, ale potem rozkręcała się z minuty na minutę, nie bez udziału Kaczmarka, który skończył mecz z dorobkiem 19 pkt (w tym 4 bloki) przy skuteczności ataku na poziomie 56 procent.
– To nie tak, że ja znalazłem sposób na Japończyków, tylko znaleźliśmy. Bo jesteśmy jedną drużyną, nie grają tu indywidualności. Cieszymy się, że pokonaliśmy jedną z najlepszych technicznie drużyn na świecie, z którą gra się niesamowicie ciężko, są świetni w obronie – skomentował Kaczmarek, który jest pewien, że o wszystkim zadecydowało wygranie przez Polaków drugiej partii, po bardzo złej grze na początku spotkania.
Kaczmarek: To było kluczowe
– To był zdecydowanie najważniejszy set – potwierdza Kaczmarek. – Przede wszystkim końcówka, w której prowadziliśmy, ale dopuściliśmy do nerwowych momentów. Wytrwaliśmy jednak wszyscy razem, to był klucz do zwycięstwa. Nie byliśmy zaskoczeni ich grą na starcie, najważniejsze jak na to zareagowaliśmy. W trzecim i czwartym secie zaczęliśmy lepiej zagrywać i odrzuciliśmy ich od siatki, bo w pierwszym secie mieli 70-procentową skuteczność. My też potem lepiej przyjmowaliśmy, przede wszystkim przeciwko Ishikawie, który był najgroźniejszy.
Reprezentacja Polski w finale Ligi Narodów! Podopieczni Nikoli Grbicia lepsi od Japonii
Kaczmarek umniejsza swoją rolę pokonaniu Japonii, skromnie wskazuje na cały zespół. – To niesamowita przyjemność być częścią tej drużyny. Świetnie czujemy się ze sobą, znakomicie współpracujemy i to coś pięknego moc w tym brać udział – podkreśla nasz atakujący. – przydała się oczywiście nasza długa ławka, bo ktokolwiek wejdzie na boisko, daje nam niesamowitą jakość. Dzisiaj to był Leon, w poprzednich meczach ktoś inny. To piękne, jakie mamy bogactwo na ławce rezerwowych.