W "Przeglądzie Sportowym" Andrzej Niemczyk nie ukrywał niczego. Choć w przeszłości miał już wiele problemów zdrowotnych, to i tym razem się nie zamierza poddawać. I to mimo drastycznej prognozy, według której rak płuc jest nieuleczalny. Legendarny trener szczegółowo wyjaśnił tę sytuację.
- Mam 72 lata, organizm jest słaby i leczenie wykończy mnie szybciej niż rak. Operacji nie mogę się poddać, bo nowotwór zaatakował oba płuca. Chemiopterapia też nie wchodzi w grę, ponieważ nie wytrzyma tego wątroba zniszczona podczas poprzedniej chemii. Zostawała radioterapia, ale okazało się, że mój organizm jej nie wytrzyma - skomentował Niemczyk.
Trener nie załamuje jednak rąk. Choć tradycyjne leczenie nie daje mu większych szans, pozostają inne, alternatywne sposoby. - Teraz mam dwa wyjścia. Dostałem właśnie wiadomość, że kubańscy lekarze wymyślili wspaniały lek na raka płuc. Muszę dowiedzieć się szczegółów. Jest jeszcze drugi kierunek - w USA postawiono na nogi byłego prezydenta Jimmy’ego Cartera, który już był po drugiej stronie. I co? Chłop żyje, ma się dobrze i rąbie drewno w reklamach. Muszę się dowiedzieć co to za lekarstwo i kiedy będzie dopuszczone do sprzedaży w Polsce. Podobno od czerwca będzie je można kupić w Europie. Jeśli w naszym kraju nie będzie dostępne, sprowadzę je ze Stanów - zapowiedział Niemczyk.
Zobacz: Andrzej Niemczyk: Już raz pokonałem raka. Wygram z nim i tym razem
Aby mieć pieniądze na kosztowne leczenie, twórca sukcesów siatkarskiej reprezentacji Polski kobiet zamierza wystawić na aukcje medale. Na pytanie, czy nie żal mu się ich pozbywać, odpowiedział: - A co ja z nimi zrobię po śmierci? Mam nadzieję, że trafią w dobre ręce. Nie chcę tylko, żeby było głośno o tym, że Niemczyk sprzedaje medale i samochód. To dla mnie przykre - przyznał trener.
Niemczyk w mocnych słowach opowiedział również o pierwszych dniach od momentu trafienia do szpitala w stanie krytycznym. Nie jest w stanie powiedzieć, kto zamieścił na jego profilu na facebooku komunikat o bardzo złym stanie zdrowia.
- Muszę przyznać, że przez kilka dni było ze mną bardzo źle. W ogóle nie mogłem jeść. Co zjadłem, to zwymiotowałem. Byłem jak roślinka, nie ruszałem się z łóżka. Sam siebie pytałem, jak mam walczyć, skoro nie mogłem nawet wstawać z łóżka? Myślałem, że zostaje mi tylko wyjazd do Szwajcarii, przyjęcie dwóch zastrzyków i przejście na drugą stronę. Kiedyś sobie przyrzekłem, że nigdy w życiu nie będę roślinką i nigdy nie będę jeździł na wózku inwalidzkim. Nie chcę być dla nikogo ciężarem. Wolę już ze sobą skończyć. Wezmę tabletkę i do widzenia - wyznał Niemczyk.