Vital Heynen

i

Autor: Paweł Skraba/SuperExpress Vital Heynen

Co dalej z Vitalem Heynenem? „Czasem przychodzi pora, by zrobić coś nowego”

2021-08-31 13:39

Coraz więcej wskazuje, że po mistrzostwach Europy siatkarzy (1–19 września) nastąpi pożegnanie trenera Vitala Heynena z reprezentacją Polski. Belgowi kończy się kontrakt i nie wiadomo w jaki sposób obie strony, czyli trener i PZPS, podejdą do możliwości kontynuowania współpracy. Heynen wysyłał ostatnio sygnały, że to może być koniec jego przygody z Biało-Czerwonymi.

„Super Express”: – Analiza przegranych igrzysk jest zakazana w kadrze. Dlaczego nie chcecie mówić o porażce w Tokio?

Vital Heynen: – O igrzyskach nie zapomnimy, ale nie mamy zamiaru w swoim gronie przeżywać ich na nowo. Tak postanowiliśmy na obozie w Spale. Uznaliśmy, że po czymś równie złym oczywiście należy rozmawiać, ale przez jeden dzień. Nie więcej. Każdy mógł przedstawić swoje zdanie, i to zarówno jeśli chodzi o rzeczy niedobre jak i te pozytywne. To było naprawdę ciężkie doświadczenie, pojawiły się przecież łzy. Potem należało zamknąć temat. Nie chcę słyszeć dzień w dzień w szatni wątków zahaczających o Tokio, typu „w tej akcji trzeba było zagrać tak”, czy „w tamtym secie zrobiliśmy to słabo” albo „piłka w tamtym momencie powinna być gdzie indziej”. Nie oznacza to, że w naszym słowniku nie ma słowa „igrzyska olimpijskie”. Więcej powiem, nawet pojawiają się żarty chłopaków na ten temat. Jednak nie mamy zamiaru zagłębiać się w analizowanie przyczyn tego, co się stało w Japonii. Oczywiście, nie da się nie myśleć o Tokio, ale to normalne i to jest co innego. Po prostu nie czas teraz na analizy. Dostaliśmy lekcję, pora na kolejne zadanie, którym są mistrzostwa Europy.

– To był najtrudniejszy moment pańskiej kariery trenerskiej?

– Nie wiem. Kariera trenera polega na wzlotach i upadkach. W pierwszym roku pracy straciłem tytuł w lidze belgijskiej w zaciętej końcówce piątego seta. Myślałem wówczas, że to moje największe rozczarowanie w życiu. Kilka lat później były kolejne niepowodzenia, między innymi odpadnięcie z Final Four Ligi Mistrzów w walce przeciwko Jastrzębiu, czy bolesna porażka prowadzonej przeze mnie kadry Niemiec w kwalifikacjach olimpijskich z Polską w 2016 roku. W tamtym momencie była to dla mnie najbardziej przykra przegrana w karierze. Teraz mogę za taką uznać przegrany ćwierćfinał z Francuzami w Tokio. Historia lubi się powtarzać. Czasem się przegrywa, czasem się wygrywa. To jasne, że rozczarowanie jest gigantyczne, ale z drugiej strony takie sytuacje są przecież częścią sportu.

Bartosz Kurek wyjawił, jak naprawdę wyglądały jego urodziny. Nie ma czego zazdrościć

Łukasz Kaczmarek przed ME siatkarzy: To nie będzie impreza pocieszenia

ME siatkarzy 2021. Polscy kadrowicze zagrali... ze sobą

– Gracze płakali po ćwierćfinale z Francją. Pan nie?

– Wtedy nie, byłem w zbyt dużym szoku. Teraz mogę płakać, dużo mi to łatwiej przyjdzie niż w tamtym momencie. Czy da się zapomnieć? Pewnie nie. To proces, który potrwa miesiące albo lata. To zupełnie naturalne. Także dlatego ewentualny sukces w mistrzostwach Europy może być rodzajem nagrody pocieszenia. Będziemy mogli sobie powiedzieć: „OK, przynajmniej to mamy. Może to nie to samo, ale musi wystarczyć”.

– Wyjście do walki w dużych, ale nie najważniejszych zawodach sezonu miesiąc po traumie olimpijskiej na pewno nie pomaga.

– To naprawdę piekielnie trudne. Inne drużyny poszły w stronę zmian, sporych przebudowań personalnych. Myśmy spróbowali nie ruszać nic. Uznałem, że powinniśmy zagrać w takim samym składzie. I jestem podbudowany. Bo siatkarze dostali wolny wybór, mogli zrezygnować z mistrzostw Europy. Nikt się na to nie zdecydował. Niektórzy myśleli o tym, ale ostatecznie podjęli wspólną decyzję: zostajemy i walczymy znowu razem. Ja uważam, że to dobra droga. Chociaż nie można wykluczyć, że mistrzostwa Europy pójdą nam źle i okaże się, że być może pomysł był chybiony. Chciałem jednak, byśmy zakończyli dobrym akcentem. Z tą grupą przeżyłem trzy fantastyczne lata. Przecież jeszcze w tym roku dorzuciliśmy kolejny medal. Zamknąć to wszystko w udany sposób – ten zespół na to zasługuje.

– Zamknąć to znaczy, że na pewno kończy pan pracę z reprezentacją Polski?

– Zamyka się pewien cykl. Potem zobaczymy co dalej, dotyczy to zarówno moich planów, ale również tego, co chcą robić na przykład kadrowicze po trzydziestce.

Ryszard Czarnecki walczy o posadę z byłymi gwiazdami kadry siatkarzy

– Skoro cała grupa chciała grać razem mimo porażki olimpijskiej, można to odebrać jako wotum zaufania dla pana i zachętę, by nadal prowadził pan kadrę?

– Nie wiem, natomiast mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że nadal stanowimy jedność z zawodnikami, choćby ktoś z zewnątrz sądził inaczej. Ja wierzę w nich, oni wierzą we mnie. Zawodnicy chcą i lubią być w kadrze, chociaż nikt nie jest przecież zachwycony olimpijskim wynikiem. Jesteśmy jak zgrana paczka, stosunki pomiędzy sztabem a siatkarzami są bardzo dobre, oparte na wzajemnym zaufaniu. Nie czuję, by zostało zasiane ziarno wątpliwości co do naszych relacji. A ja sam na dobrą sprawę nie wiem co chciałbym dalej robić. Na razie wiem, że muszę się skupić na mistrzostwach Europy. Moja energia i koncentracja są w całości skierowane w tę stronę. Później porozmawiamy o przyszłości.

– Skoro panu też jest tak dobrze w reprezentacji Polski, to czy, poza formalnym zakończeniem kontraktu, jest powód, by się rozstawać z zespołem?

– Czasem przychodzi czas, by zrobić coś nowego.

– Wie pan już co to miałoby być?

– Na razie nie odpowiem na to pytanie.

Sonda
Czy Bartosz Kurek to najlepszy polski siatkarz?
Najnowsze