MŚ Siatkarzy 2010. Dzień siatkarskiej hańby

2010-10-04 6:00

Może i dobrze, że nasi siatkarze odpadli wcześnie z MŚ i nie muszą brać udziału w szopce, jaka odbywa się w Italii... W ostatnim meczu "polskiej" grupy wielka Brazylia okazała się bardzo mała - zrobiła wszystko, żeby przegrać z Bułgarami 0:3, zająć 2. miejsce i nie trafić na trudniejszych rywali w III rundzie.

To była hańba dla siatkówki i kolejna kompromitacja chorego systemu rozgrywek ustalonego przez włoskich kombinatorów. Zwycięzca grupy wpadał na Kubę i Hiszpanię, pokonany trafiał na Czechy i Niemcy.

Kibice w hali Palarossini pod Ankoną szybko wyczuli, że ktoś tu robi ich w balona. Odwracali się od parkietu i gwizdami dawali wyraz oburzeniu.

Przeczytaj koniecznie: Wszystko o Mistrzostwach Świata

A Brazylijczycy nie starali się nawet ukryć swoich intencji. Trener Bernardo Rezende grał... bez rozgrywającego, bo jedyny zdrowy - jego syn Bruno - powędrował na ławkę. Na boisku "szaleli" rezerwowi, ze słynnym Gibą na czele.

- Brak mi słów, to skaza na mojej karierze, ale zachowujemy się jak inne zespoły, to element strategii - stwierdził słynny brazylijski siatkarz.

- Wygraliśmy z wielkim zespołem brazylijskim, który przestraszył się gry z Kubańczykami - ironizował kapitan Bułgarów Władimir Nikołow.

Najnowsze