29 i 30 kwietnia Wieczne Miasto będzie gospodarzem turnieju finałowego LM z udziałem czterech konkurentów. Zagra w nim Perugia (jako organizator) oraz trójka wyłoniona spośród 12 zespołów, które awansowały do fazy pucharowej. W tej grupie są trzy polskie drużyny: Zaksa, Skra Bełchatów i Resovia.
Zaksa, która wygrała grupę, wylosowała fatalnie, mimo rozstawienia. W pierwszej rundzie play-off zagra z rosyjskim Biełgorodem, a w przypadku sukcesu, w drugiej, decydującej o awansie do Final Four, trafi najprawdopodobniej na największą potęgę europejskiej siatkówki, Zenit Kazań.
- Nie mam wpływu na zasady wyboru par, więc pozostaje mi pogodzić się z losem – komentuje De Giorgi w rozmowie z „SE”. - Łatwo nie będzie, ale przyznam, że bardziej niż strona sportowa, martwi mnie logistyka. Czeka nas wielogodzinna podróż i to jest najgorsze, a nie rywal. Biełogorie gra w rosyjskim stylu, który znamy ze zwycięskiej rywalizacji z Dynamem Moskwa. Klasyczna, mocna rosyjska siatkówka, oparta na serwisie, ataku z wysokiej piłki i bloku.
DeGiorgi nie wybiega zbyt daleko w przyszłość.
- Wiem, że jeśli przejdziemy pierwszą przeszkodę, możemy trafić na Zenit, ale dlaczego mam o tym myśleć teraz? - zastanawia się Włoch. - Jeśli z Biełgorodem będzie ciężko, to z Kazaniem bardzo ciężko. Czy droga do Rzymu jest trudna? Przecież ja już znam Rzym, byłem tam... – żartuje „Fefe”. - Poważnie mówiąc, Zaksa jest gotowa, nie martwię się ani o podejście, ani o brak kontuzjowanego Kevina Tilliego. Ta rywalizacja to dla nas zaszczyt, nadal chcemy w Lidze Mistrzów zajść jak najdalej. Wierzę w naszą formę i dobrą grę.
Tylko niewiele lepiej od mistrzów Polski mają w play-off LM siatkarze Skry i Resovii. Bełchatowianie zagrają z liderem Serie A Lube Civitanova, który w fazie grupowej dwa razy rozbił rzeszowian. Z kolei wicemistrzowie Polski z Rzeszowa zmierzą się z mistrzem Włoch, Modeną (w grupie dwa razy pokonała Skrę). Żadna z naszych drużyn nie będzie faworytem polsko-włoskiej konfrontacji.