– Serbowie grali tak jak się spodziewałem, nie znaczy to że mam kryształowa kulę i umiem to przewidzieć. Po prostu pracowałem z tymi siatkarzami, wiem, jak się zachowają, jak będą reagować – mówi Grbić. – Z zewnątrz widać też jak dobrą energią emanują na boisku. Cieszę się, że potrafiliśmy pokonać te trudności w tym meczu, bo jeśli mam być szczery, nawet jeżeli zabrało mi to z pięć lat życia, mówiąc w przenośni, wole wygrać właśnie w taki sposób niż łatwym 3:0. Bo to daje odwagę oraz świadomość, tego, że przeszło się przez trudne sytuacje.
Polacy musieli gonić po pierwszym secie przegranym na przewagi.
– Po pierwszym secie powiedziałem tylko graczom, że muszą ograniczyć błędy, których było jedenaście. To jednak nie ma tak wielkiego znaczenia, liczy się to, że wróciliśmy z ciemnego miejsca, z trudnego położenia, nacisnęliśmy serwisem i przejęliśmy kontrolę nad spotkaniem.
Serbowie zaczęli celować w leona
Leon rozpędzał się w meczu powoli, grał świetnie w drugiej partii, ale w trzeciej został zmieniony. Grbić wytłumaczył tę decyzję.
– To było dla mnie jasne, że taka zmiana jest potrzebna. Leon cierpiał w pierwszym secie, popełniał błędy, nie serwował dobrze, nie trafiał w ataku. W drugiej partii zaczął grać bardzo dobrze, jego atak był powtarzalny, zaliczył punktowe zagrywki, blokował. Wrócił do gry. Serbowie wiedzieli, że jeśli on pozostanie w takiej dyspozycji, będą mieli problem. I postanowili go ściągnąć z parkietu. A jedyną metodą było celowanie w niego serwisem. I udało im się to zrobić, do tego stopnia, że nawet Luburić, który normalnie serwuje w innych kierunkach, tym razem kierował zagrywkę w Wilfredo. To pokazuje jaką jakość mieli w tym elemencie, chcąc zrobić konkretną rzecz. A kiedy wszedł Semeniuk, dał nam stabilność w przyjęciu. Wtedy Serbowie nie wiedzieli w którą stronę serwować. A przy pozytywnym przyjęciu zaliczyliśmy 75 procent skuteczności ataku – skomentował Grbić.