Reprezentacyjny atakujący, ubiegłoroczny mistrz Europy z Izmiru, zdobył w trakcie sesji regularnej 322 punkty w 18 spotkaniach. W klasyfikacji najlepiej punktujących wyprzedził innego perspektywicznego siatkarza młodego pokolenia Bartosza Janeczka (AZS Częstochowa, 309) i weterana Roberta Prygla (Jadar Radom, 272).
Przeczytaj koniecznie: Z Jaroszem gramy lepiej
- Nie przywiązuję wielkiej wagi do statystyki, liczy się to, co robi drużyna - przekonuje Jarosz. - Wiem, że jestem na czele klasyfikacji, ale to wynika z wielu czynników. Na mojej pozycji mam wykańczać akcje i zdobywać punkty, więc ich się sporo uzbierało. Najbardziej cieszy mnie dobra skuteczność, z jaką atakuję.
Kędzierzynianie byli typowani do miejsca w czołówce, ale raczej za potentatami ze Skry, silną Resovią i Jastrzębskim Węglem, którzy dokonali głośnych transferów.
- Rzeczywiście, inni kupowali dobrych graczy, my raczej byliśmy w cieniu, ale startujemy do play-off z drugiego miejsca, bo wszyscy wiedzieli, co robić na boisku. Każdy z nas trenuje i gra na sto procent, a teraz to wychodzi. Mamy wyrównany zespół, nie traciliśmy głupich punktów - komentuje Kuba.
Patrz też: Czy Jarosz wygryzie Gruszkę?
ZAKSA przegrała w sezonie 5 meczów, z czego tylko 2 w drugiej rundzie rozgrywek - oba po tie-breakach. Dziś siatkarze trenera Krzysztofa Stelmacha (43 l.) zaczynają play-off z teoretycznie łatwym rywalem, AZS Olsztyn. Ponieważ do play-off awansowali z 2. pozycji, na naszpikowanego gwiazdami murowanego faworyta PLS, Skrę Bełchatów, mogą trafić najwcześniej w finale. - Nie myślę o dalszych rundach, teraz liczy się tylko pierwszy przeciwnik - podkreśla Jarosz. - Czy Skra jest w tym sezonie nie do ugryzienia? Gdybym tak uważał, w ogóle nie warto byłoby wychodzić na parkiet - zapewnia młody atakujący z Kędzierzyna.