"Skowronek" to prawdziwa kolekcjonerka złotych medali w ligach całego świata. W 2009 i 2010 roku wygrywała włoską Serie A ze Scavolini Pesaro, w kolejnym sezonie triumfowała w Turcji z Fenerbahce Stambuł, a przed rokiem znowu nie miała sobie równych w chińskiej ekstraklasie, tym razem w barwach Evergrande. Tegoroczna walka o mistrzostwo Chin z Tianjin będzie jednak skrajnie trudna.
- To świetny zespół, który zdominował rundę zasadniczą - opowiada Skowrońska "Super Expressowi". - Jest oparty na reprezentantkach Chin. Grałyśmy z nimi dwa razy i wygrałyśmy tylko we własnej hali. To w ogóle nie jest łatwy sezon, bo przeciwniczki mnie już rozpracowały, znają lepiej nasze zagrania i potrafią się skuteczniej przeciwstawić. W sumie szykuje mi się najtrudniejszy finał w karierze - uważa Skowrońska, która obawia się szczególnie nieprzyjaznego przyjęcia w hali zespołu przeciwnego. Tym bardziej że przewagę własnego parkietu w tej konfrontacji mają siatkarki Tianjin.
- Muszę się liczyć z tamtejszym folklorem - tłumaczy polska gwiazda Evergrande. - W Tianjinie kibice są specyficzni. Nikt nie lubi tam grać, bo mniej więcej od drugiego seta halę zaczyna spowijać mgiełka dymu papierosowego. Do tego fani potrafią być bardzo nieprzyjemni, przede wszystkim dla Chinek, ale potrafią też dopiec zagranicznym zawodniczkom. Wyuczyli się kilku angielskich przekleństw i obrzucają nas nimi z trybun - dodaje "Skowronek".
W finale ligi chińskiej gra się do 2 zwycięstw. Pierwszy mecz Skowrońska i spółka rozegrają 19 stycznia we własnej hali w Kantonie, ale kolejny i ewentualny decydujący odbędzie się na parkiecie przeciwniczek.
- Rywalki wygrały ligę dziewięć razy z rzędu, zanim w poprzednim sezonie wyeliminowałyśmy je w półfinale. Nic dziwnego, że szykują się na wielki rewanż - zapowiada Skowrońska, która tuż po zakończeniu rozgrywek wraca na miesiąc do Polski. Po urlopie znowu jednak poleci do Chin, by przygotowywać się do turnieju o Puchar Azji.