Katarzyna Skowrońska-Dolata: Skaczę wyżej dzięki chińskiej diecie

2012-02-24 3:00

Katarzyna Skowrońska-Dolata (29 l.) coraz bliżej wymarzonego celu w egzotycznej chińskiej lidze siatkarek. Wszystko wskazuje, że w sobotę we własnej hali jej drużyna, Evergrande Kanton, dopełni formalności i zapewni sobie awans do wielkiego finału. Reprezentantka Polski dopiero kilka dni temu wyleczyła bolący kręgosłup, ale zaciska zęby i walczy. - Muszę wytrzymać do końca sezonu, dużo już nie zostało - mówi "Super Expressowi".

W półfinale gra się mecz i rewanż, a o awansie decyduje bilans setów lub małych punktów. Nie ma na szczęście dziwnego europejskiego wynalazku, czyli "złotego seta". Wygrana ekipy z Kantonu 3:1 w pierwszym starciu na parkiecie rywalek z Bridgestone Tianjin, złotych medalistek z ostatnich 9 lat, niemal przesądza sprawę.

- Pierwszy mecz był piekielnie ciężki, mały krok jest zrobiony, ale to nie znaczy, że jeśli nawet odprawimy obrończynie tytułu, potem będzie łatwiej - uprzedza Skowrońska, która wróciła do gry po urazie kręgosłupa. - Wysunęły mi się dwa dyski, po zabiegach specjalisty wszystko wraca do normy, chociaż plecy są trochę sztywne.

Trzymiesięczny sezon w Chinach minął jak z bicza trzasł, ale Skowrońska znalazła trochę czasu na pozasportowe atrakcje. - W trakcie rozgrywek przypadał chiński Nowy Rok (23 stycznia - red.) i wtedy było kilka dni przerwy. Wykorzystałam okazję i pojechałam na wycieczkę do Hongkongu - opowiada siatkarka Evergrande, która podczas pobytu za Wielkim Murem Chińskim najbardziej obawiała się, że... schudnie na tamtejszej diecie.

- Niektórzy może by się cieszyli na taką myśl, ja nie bardzo. Na początku faktycznie schudłam parę kilo, teraz wracam do normy, choć w sumie chyba będę nieco lżejsza. Ale dzięki temu wyżej skaczę - śmieje się "Skowronek".

Skowrońska już na początku marca zamelduje się w Polsce. I będzie miała mały problem, bo musi pozostawać w formie aż do kwietniowego zgrupowania reprezentacji przygotowującej się do olimpijskich kwalifikacji w Turcji.

- Chciałabym trenować z jakimś klubem, ale czy to będzie w Polsce, czy gdzie indziej, jeszcze nie wiem - mówi liderka reprezentacji Polski, która już myśli o wielkim tegorocznym wyzwaniu, majowym turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk.

- Wiadomo, że to będzie cięż-ka impreza, ale jeśli ktoś uważa, że nie mamy czego tam szukać, niech lepiej w ogóle nie jedzie do Ankary - podkreśla. - Inne reprezentacje też będą po lidze, wcale nie muszą prezentować wybitnej formy, więc okazji do niespodziewanych rozstrzygnięć nie zabraknie. Do tego mam nadzieję, że uda się namówić na grę Gosię Glinkę, byśmy zagrały w optymalnym składzie. Dlatego mamy szansę! - ambitnie zapowiada atakująca kadry.

Najnowsze