Dość powiedzieć, że nawet europejski hegemon Zenit Kazań z polskim Kubańczykiem Wilfredo Leonem (24 l.) w składzie nie może czuć się pewnie. Rosyjski dominator, który zgarnął trzy ostatnie tytuły w Lidze Mistrzów, dwukrotnie potknął się w finale KMŚ w 2015 i 2016 r. Pogromcą teamu Leona i spółki za każdym razem była brazylijska potęga Sada Cruzeiro.
Zespół prowadzony przez Argentyńczyka Marcelo Mendeza (53 l.) broni tytułu. Trudno nie zachwycać się siłą składu Sady. W jednym momencie na parkiecie mogą być kubańscy giganci Yoandy Leal i Robertlandy Simon, a nad rozegraniem czuwa znany ze Skry Argentyńczyk Nicolas Uriarte.
Do grupy śmierci z Sadą, mistrzem Włoch Lube Civitanova i irańskim Sarmayehem trafili mistrzowie Polski, siatkarze Zaksy. O awans może być trudno, mimo to trener kędzierzynian Andrea Gardini (56 l.) zapowiedział wczoraj: - Chcemy się znaleźć co najmniej w półfinale.
- Faworytami są Sada, Zenit i Lube - mówi "SE" ambasador turnieju Krzysztof Ignaczak (39 l.), który odwiedził osobiście kluby rywalizujące w KMŚ. - Polskim zespołom będzie bardzo trudno awansować, a w przypadku Zaksy, która trafiła do grupy śmierci, to wręcz "mission impossible". Nasze drużyny grają dobrze, ale większy potencjał jest po stronie konkurencji. Najważniejsze, że zapowiada się walka potęg na całego, a kibice zobaczą w Polsce największe gwiazdy siatkówki - dodaje "Igła".
Na polskich parkietach będzie też prawdziwy show w wykonaniu... kubańskich uciekinierów. Leon, Leal, Simon i siatkarz Lube Osmany Juantorena kiedyś postanowili opuścić swój kraj i szukać siatkarskiego chleba za granicą. Dwaj pierwsi w 2019 roku będą mogli wystąpić odpowiednio w kadrze Polski i Brazylii, ostatni jest już reprezentantem Włoch.
Zobacz również: Siatkarska Liga Mistrzów: Oliva zaatakuje swoich Niemców