- Wróciłem do szóstki, wszedłem do gry bez rytmu i to było widać - komentuje Ignaczak. - Cieszę się z tego, że wynik jest pozytywny i daliśmy odsapnąć tym, którzy dużo grają. W niedzielnym meczu z Argentyną wrócimy do normalnego zestawienia, a ja już chyba mam za sobą swoje pięć minut w tych mistrzostwach. Z założenia pierwszym libero miał być Paweł Zatorski, trener miał wyraźnie określone cele - przypomina "Igła".
Polacy zupełnie niespodziewanie stracili z outsiderami grupy A seta, ale Ignaczak kładzie to na karb mniejszej koncentracji. Polakom to spotkanie i tak nie będzie się zaliczać do bilansu w II fazie mundialu.
- Nie ma na takie mecze takiej samej "napinki" jak na te najważniejsze. Trener dzisiaj dał pograć zmiennikom i odpocząć podstawowym graczom. Taki był plan i został zrealizowany, chociaż mentalnie z pewnością nie podeszliśmy do tego spotkania z maksymalną koncentracją - tłumaczy Ignaczak.