Heynen do niedawna łączył pracę w Polsce z prowadzeniem innego klubu. Do połowy 2019 roku był trenerem VfB Friedrichshafen. Po zakończeniu pracy z niemieckim zespołem Belg stwierdził, że będzie chciał skupić się jedynie kadrze. Ale że selekcjoner przyzwyczaił nas do wielu zaskakujących decyzji, inaczej nie było również w tym kontekście.
Niespodziewanie Heynen przyjął ofertę włoskiego klubu i 11 lipca został ogłoszony trenerem Sir Safety Perugia. Wówczas stało się jasnym, że Belg i Wilfredo Leon będą współpracować nie tylko w reprezentacji, ale i w klubie. Okazuje się, że najlepszy zawodnik na świecie potrzebował trochę czasu, aby przyzwyczaić się do zachowania i stylu pracy belgijskiego szkoleniowca.
Leon zdradził, że relacja z Heynenem w kadrze, a w klubie różni się w paru aspektach. - Jest nieco inny, bo to zupełnie inna sytuacja. Na zgrupowaniach kadry przygotowujesz zespół głównie z myślą o jednym lub dwóch turniejach. W klubie zaś masz cały sezon i musisz zadbać o wiele rzeczy, np. kłopoty zdrowotne zawodników, jak zareagować w danej chwili na różne trudności. Z reprezentacją też to robił, ale w krótszym czasie, a poza tym w niej już wszystkich znał, a do Perugii przyszedł dopiero jesienią - wyznał siatkarz w rozmowie z PAP.
Przyjmujący zespołu z Perugii nie ukrywał, że było kilka trudniejszych chwil w pracy z Belgiem. - Nie wszyscy są zwolennikami tego, gdy ktoś mówi bardzo głośno i czasem jest naprawdę ostry. Ale szanuję trenera, on dobrze zna mój punkt widzenia na to i wszystko między nami jest ok. Mieliśmy drobne spięcie, ale jesteśmy dorosłymi ludźmi i wiemy, jak rozwiązać takie sprawy - wyjawił Leon.