Świderski, który z powodu kontuzji nie mógł towarzyszyć ekipie we Włoszech, gorąco dopingował kolegów przed telewizorem. - Przecież mogli nawet wygrać 3:0, co przed meczem nie mieściło się w głowie - zauważa "Świder".
Włosi szczególnie zapamiętają francuskiego bombardiera Antonina Rouziera (25 l.), który zaaplikował im aż 32 pkt, nie zwalniając ręki w najtrudniejszych momentach.
- Nie da się wyróżnić tylko jednego gracza - komentuje Świderski. - Zespół jako całość funkcjonował znakomicie. Przecież wygrywał 2:0, po czym miał trudne momenty. Jednak dał sobie radę z nieprzyjazną publicznością, robiącym błędy sędzią i presją rywali.
Włosi mogą zmazać plamę już w przyszłym tygodniu. W czwartek tuż przed świętami Trentino zagra z Zaksą w Kędzierzynie.
- Nie lekceważmy Włochów - przestrzega Świderski, który 7 lat grał w Serie A i zna na wylot mentalność graczy z Italii. - Moim zdaniem oni teraz specjalnie skoncentrują się na meczu w Kędzierzynie. Nie powiem, że odpuszczą ligę włoską, ale na pewno będzie im szczególnie zależało na rewanżu w Polsce.
Wieloletni reprezentant kraju zwraca też uwagę na istotny szczegół rywalizacji. - We Włoszech gra się innymi piłkami niż w Polsce i Lidze Mistrzów - przypomina Świderski. - Oni mają na co dzień Molteny, my Mikasy. To naprawdę ma znaczenie, bo Molten to piłka zachowująca się inaczej, przede wszystkim jest bardziej przyjazna w akcjach defensywnych. Jak znam Włochów, będą teraz cały tydzień pracować na treningach z Mikasami - jest przekonany "Świder".