To już jest prawdziwa klątwa rywalizacji Skra – Zenit. Po raz czwarty doszło w LM do walki obu drużyn w Łodzi i zawsze górą byli goście. Rosyjski potentat zagra więc w połowie kwietnia w Krakowie z Resovią w walce o finał rozgrywek. Będzie to powtórka finału sprzed roku, kiedy to ekipa z Kazania wygrała z rzeszowianami w meczu o złoto berlińskiego Final Four.
- Dla Rosjan to będzie ważny mecz, bo chcą wygrać Ligę Mistrzów i mają wiele do stracenia – przewidywał argentyński przyjmujący Skry Facundo Conte i nie pomylił się.
Zobacz: Nicolas Uriarte: Zenit ostro na nas ruszy
Zgodnie z przewidywaniami, Zenit przystąpił do walki maksymalnie skoncentrowany i od początku bezlitośnie wykorzystywał największe atuty: zabójczą zagrywkę, piekielnie silny atak i blok. Bełchatowianie nie mieli argumentów, by stawić opór. Gorzej zagrali ci, którzy błyszczeli w Kazaniu, Karol Kłos i Mariusz Wlazły. Tylko w 2. secie przez chwilę wydawało się, że nawiązanie walki jest możliwe. Potem oglądaliśmy już dobijanie pogodzonych z losem gospodarzy i do sensacji nie doszło.