Modena, która grała u siebie, a w grudniu wyraźnie ograła warszawian w pierwszym turnieju tej grupy, była faworytem. W pierwszym secie dopiero w końcowej fazie włoski rywal odskoczył graczom Vervy, co przy nieskuteczności naszych skrzydeł (Michał Superlak i Igor Grobelny nie mogli się wstrzelić) musiało skutkować porażką do 20. Nie odnosiło się jednak wrażenia, ze Modena jest nie do ugryzienia. I podopieczni trenera Andrei Anastasiego wzięli sobie to do serca, bo w drugiej partii wydali już zdecydowanie ostrzejszą walkę przeciwnikowi. Niektóre wymiany w końcówce tej odsłony były naprawdę kapitalne. Praktycznie cały czas była to wymiana ciosów punkt za punkt. Nadeszły decydujące akcje i Modena wygrywała już 22:20, ale nie zdeprymowało to stołecznych siatkarzy, zrobiło się 23:22, potem był setbol dla Włochow, ale za moment Verva triumfowała 27:25 i remisowała 1:1 w setach.
Wyglądało na to, że można się pokusić o wykonanie planu minimum, czyli wyrwanie dwóch setów faworytom. Modena, niestety, miała inne plany... Wygrała partię numer trzy 25:22, ale Verva nie poddawała się. W czwartej części wyszła na prowadzenie 10:7, 12:8 i 16:10, między innymi dzięki fantastycznym zagraniom Bartosza Kwolka, w tym jego akcjom w bloku. Modena w tym secie nie miała wiele do powiedzenia, choć próbowała się odgryzać zagrywką. To był efektowny popis warszawskiego zespołu, który dał wygraną 25:18 i co najmniej jeden, ale jakże ważny punkt w tabeli. Numer jeden z Vervie, Kwolek, miał już w tym momencie 22 zdobyte punkty, w tym 3 bloki na koncie (ostatecznie zaliczył w meczu 25 pkt i prawie 60 proc. skuteczności w ataku).
Nie było oczywiście powodu, by nie powalczyć o więcej. Na tym rozpędzie mogliśmy dojechać do szczęśliwego końca. W tie-breaku rozgorzała bitwa, której rezultat pomału siatkarze Vervy przechylali na swoją korzyść (9:6, 13:8!). Ostatecznie zwyciężyli w bardzo ważnym spotkaniu i taki sukces może ich napędzić do kolejnych triumfów w europejskich rozgrywkach.
Ten wynik nie dał jeszcze polskiej drużynie awansu do ćwierćfinału, ale podtrzymał nadzieję. Co musi zrobić Verva Warszawa, by wskoczyć do czołowej ósemki Ligi Mistrzów? Przede wszystkim odnieść w czwartek zwycięstwo nad wyeliminowanym już z walki o play-off rosyjskim Kuzbassem Kemerowo – w jakimkolwiek stosunku. A wtedy wśród ośmiu najlepszych teamów LM znajdą się aż trzy polskie!