- Jestem w dobrej formie, to zasługa trenerów, którzy przygotowali mnie do Ligi Światowej. To im trzeba dziękować, ja tylko dokładam swoje - skromnie komentuje Mateusz. - Tylko na początku Ligi Światowej odczuwałem jakiś mały stres, teraz podchodzę do tego spokojnie, parę meczów już zagrałem, nie dałem plamy - podsumowuje. - W Iranie zrobiliśmy, co musieliśmy, by liczyć się w walce o awans do finału - podkreśla Bieniek. - Teraz walczymy o dwa punkty z USA. Trener wiele razy nam mówił, że wygrana z Iranem jest kluczowa, żeby nie trzeba było zdać się na pomoc Rosjan w ostatniej kolejce. A to nierealne, bo są bez formy. Pewnie jak rok temu pocałowalibyśmy klamkę i nie pojechali na Final Six - dodaje nasz młody środkowy, który uważa wręcz, że Polacy powinni walczyć o zwycięstwo w grupie B. Do tego potrzeba dwóch wygranych z USA.
Mateusz Bieniek nie czuje strachu
- Najlepiej byłoby awansować z pierwszego miejsca, bo wtedy mamy lepsze rozstawienie w turnieju finałowym - mówi debiutant imponujący swobodą i pewnością siebie w drużynie narodowej.
Znakomite występy siatkarza Effectora Kielce w Lidze Światowej nie przeszły bez echa. Gracz, który już w pierwszym spotkaniu z Rosją został MVP meczu, nagle stał się łakomym kąskiem na rynku. Tyle tylko, że ma ważną umowę z kielczanami.
- Słyszę ze wszystkich stron wiele pochwał, ale staram się do tego podchodzić z chłodną głową i nie dać się zwariować. Już sypią się różne propozycje, ale na razie zostaję w Kielcach - zapewnia.
Liga Światowa. Stephane Antiga: Mecz z Iranem był najlepszy w naszym wykonaniu
Wracając do Ligi Światowej: Polakom brakuje do szczęścia 2 punktów w piątkowo-sobotnich starciach z Jankesami. Jeśli pierwszego dnia wygrają w jakimkolwiek stosunku, sprawa awansu zostanie przesądzona. Ekipa USA ma go już w garści, nie wiadomo więc, jak potraktuje mecze w Krakowie. Wszystko działa na korzyść biało-czerwonych, którzy jednak sami pomogli sobie najbardziej. Nawet dwie porażki 2:3 dają Polakom awans do Final Six.