Siatkarze, którzy zostali właśnie odznaczeni przez prezydenta RP Bronisława Komorowskiego podczas specjalnej ceremonii, czują, że fala popularności po mundialu nie opada.
- Od mistrzostw minął miesiąc i spokojnie podchodzimy do pewnych rzeczy związanych z popularnością i zainteresowaniem kibiców - uważa Wlazły. - Jesteśmy na pewno bardziej rozpoznawalni, ale to z tego powodu, że mistrzostwa świata były w Polsce. Odczuwamy to na każdym kroku i chyba już dojrzeliśmy do roli mistrzów świata, oswoiliśmy się z tym złotym medalem - dodaje atakujący drużyny narodowej, dumnie nosząc na piersi Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, czyli drugie pod względem ważności polskie odznaczenie.
Jakie premie finansowe otrzymali siatkarze? [ZDJĘCIA]
- Pan prezydent chciał docenić naszą pracę, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Mam nadzieję, że to nie są ostatnie odznaczenia dla drużyny siatkarzy, liczę, że na następny złoty medal mistrzostw świata nie będziemy czekać 40 lat - śmieje się "Szampon", który zdaje sobie sprawę, jak ważny był wynik zespołu.
- Ludzie w Polsce potrzebowali sukcesu, który pozwala na oderwanie od problemów życia codziennego. Mam nadzieję, że naszym śladem pójdą piłkarze, którzy zaczęli fajnie grać - stwierdza najlepszy siatkarz MŚ.
Wlazły nie przywiązuje specjalnej wagi do gigantycznych finansowych premii, jakie czekają na siatkarzy za złoto. Po zsumowaniu wszystkich może wyjść nawet ponad 350 tys. zł na osobę.
- Każda nagroda w każdej postaci cieszy bez względu na to, czy finansowa, czy w postaci orderu. Jest to dla nas bardzo ważne uhonorowanie pracy i wysiłku. To, że nas zauważają, jest ważne samo w sobie, a nie fakt, ile z tego można wyciągnąć - podkreśla Wlazły.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail