– Spędziłem tutaj siedemnaście sezonów, obdarzyliście mnie dużym zaufaniem i ogromnym wsparciem, za co wam dziękuję. Nie mówię wam do widzenia, a raczej do zobaczenia – mówił Wlazły, gdy żegnał się z kibicami Skry w swoich mediach społecznościowych. Tym razem ogłoszenie nazwy nowego klubu odbyło się już publicznie, z wielką pompą, w Europejskim Centrum Solidarności, podczas specjalnej konferencji prasowej z udziałem władz klubu i miasta Gdańska.
Kadra siatkarzy razem przy ognisku. „Drużyna silniejsza niż kiedykolwiek”
Wlazły występował w Skrze od 2003 roku, stając się z kolejnymi sezonami jej ikoną. Do potocznego siatkarskiego języka weszło zdanie, że kto ma Wlazłego, ten ma mistrzostwo i wielokrotnie okazywało się to stwierdzeniem prawdziwym. Wlazły zaliczył z bełchatowianami aż dziewięć tytułów mistrzowskich, po raz ostatni świętował w 2018 roku.
Wlazły poza legendą klubu z Bełchatowa stał się też wielką gwiazdą światowej siatkówki. Poprowadził Biało-Czerwonych najpierw do srebra mistrzostw świata w 2006 roku, które wówczas i tak smakowało jak złoto. Potem wycofał się z gry w kadrze narodowej, na tle konfliktu ze związkiem. Do powrotu namówił go kolega z parkietu, który akurat został selekcjonerem, Francuz Stephane Antiga. I razem wywalczyli piękny triumf w mistrzostwach świata 2014, a Wlazły został MVP tej imprezy, wieńcząc karierę reprezentacyjną.
Mistrz świata wrócił do Trefla Gdańsk. "To miasto jest dla mnie drugim domem"
Trefl, mimo odczuwania skutków ekonomicznych pandemii, zdołał sprowadzić do składu nie tylko siatkarza tej klasy co Wlazły, ale i innego mistrza świata z 2014 roku, Mateusza Mikę. Dla tego ostatniego to powrót do klubu, z którym kilka lat temu świętował sukcesy. W Gdańsku z podstawowych graczy zostają między innymi pierwszy rozgrywający Marcin Janusz oraz środkowy z Argentyny Pablo Crer. Niedawno z Treflem pożegnał się atakujący Bartosz Filipiak i to jego ma zastąpić Wlazły.
– To oczywiście dla mnie duża zmiana, ponieważ tym 17 sezonom w Bełchatowie towarzyszyło wiele wspaniałych emocji i nie jest to łatwe, by zostawić to miejsce po takim czasie. Jestem jednak też ciekaw nowych wyzwań, na które czekam z niecierpliwością w nowym mieście i klubie. Czuję, że jestem na tę zmianę w pełni gotowy. Dużo rozmawiałem z Michałem Winiarskim i oczywiście to także dzięki niemu przeszedłem do Gdańska, ale podejmując tę decyzję chciałem też, by była ona odpowiednia dla mojej rodziny, moich dzieci. Trefl posiada jeden z najlepszych ośrodków szkolenia siatkarskiej młodzieży, w którym będzie się mógł rozwijać mój syn, a sam Gdańsk to wspaniałe miasto. Tak naprawdę analizując różne aspekty tej zmiany, znalazłem same pozytywy. Sportowo zawsze chcę sięgać jak najwięcej i również z takim nastawieniem będę tutaj pracował i pomagał też moim kolegom z drużyny – powiedział Wlazły.
– Trefl to gdańskie Lwy, dobrze się składa, bo ja jestem spod znaku Lwa. Lew nigdy się nie poddaje – podsumował Wlazły.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj