Najlepszy siatkarz MŚ 2014 przyjął ofertę klubu Al-Arabi Doha, prowadzonego w Pucharze Emira Kataru przez znanego chorwackiego trenera Ljubomira Travicę, byłego szkoleniowca Resovii.
Kluby z Kataru płacą gwiazdorom światowej siatkówki nawet kilkadziesiąt tysięcy dolarów za ledwie kilka spotkań rozegranych przy okazji prestiżowych imprez. Wynajmują ich na kilka dni lub tygodni.
Wielu znanych zawodników ma za sobą podobną przygodę. Kiedyś miesiąc spędził w Katarze Łukasz Kadziewicz, grał tam także dobrze znany z Resovii Białorusin z polskim obywatelstwem Oleg Achrem. Tą samą drogą poszli w tym roku tak znani gracze, jak Kubańczycy Wilfredo Leon i Osmany Juantorena (gra w jednym klubie z Wlazłym) czy Niemiec Georg Grozer.
Zobacz: Mariusz Wlazły zagra w Katarze. Zaszkodzi mu czy pomoże?
Kibice początkowo przyjęli wyjazd atakującego Skry jak zwykłą chałturę - bo najczęściej tak traktują propozycje szejków najlepsi siatkarze świata. Mariusz jednak szybko to sprostował i jeszcze raz udowodnił, że kasa to dla niego nie wszystko.
Jego fundacja zajmująca się wspieraniem sportowej młodzieży nie ukrywa, iż jej twórca postanowił przyjąć ofertę z Kataru nie z myślą o sobie, ale o dzieciakach. "Dla podopiecznych Fundacji Mariusza Wlazłego oznacza to, że więcej pieniążków zasili budżet stypendiów dla młodych uzdolnionych sportowców" - poinformowała.
- Potwierdzam, gram w Katarze dla kasy, z której zamierzam zrobić dobry użytek! - dodał Wlazły, którego drużyna w pierwszym meczu Pucharu Emira uległa 1:3 ekipie Eljaish z Grozerem na czele. Wyniki są tak naprawdę bez znaczenia, liczy się odruch serca i szlachetny gest słynnego sportowca.