Będą mieli szansę w czwartek 8 września późnym wieczorem w Gliwicach w starciu z USA o pierwszą czwórkę MŚ. W poprzednich mundialach siatkarskich nie było takiej fazy jak ćwierćfinał, do półfinału dochodziło się inną drogą, poprzez kolejne rundy grupowe. To zatem mecz o życie dla obu zespołów i w przypadku porażki rozczarowanie będzie gigantyczne. – To mecz o wszystko, o to, czy zagramy o medale, czy nie – nie ukrywa Mateusz Bieniek, środkowy reprezentacji Polski. – Może pójść w jedną lub drugą stronę, bo spotykają się dwie kapitalne drużyny. Fajnie byłoby wygrać w czwartek, po czym wyjść do mediów, by wreszcie wam oznajmić: „Tak, przełamaliśmy klątwę ćwierćfinałów”. Jak się uda, na pewno tak zrobię – obiecuje „Bieniu”.
Nikola Grbić obchodzi urodziny. Wiemy jakie życzenia usłyszał od siatkarzy
Jego kolega z pozycji środkowego Jakub Kochanowski, też wie jak smakuje pokonanie USA w ważnych zawodach, ale zna też przykry efekt klątwy... „Kochan” jako nieopierzony 21-latek świętował cztery lata temu złoto mistrzostw świata w Turynie, a po drodze razem z kolegami ograł wówczas Amerykanów w półfinale, wie więc czym pachnie rywalizacja na tak wysokim poziomie.
– Atmosfera będzie gorąca – mówi Kochanowski. – Z perspektywy Amerykanów nie będzie to łatwa konfrontacja, bo zawsze ciężko gra się przeciwko gospodarzowi. To ich jednak dodatkowo zmotywuje i sprawi, że z kolei my nie będziemy mieli łatwo. Dlatego spodziewam się dreszczowca. Na pewno nie będzie żadnych uprzejmości z naszej strony. Obie ekipy wyjdą, żeby „zabić” rywala, z pewnością da się wyczuć duże napięcie.