Teraz nasz zespół przenosi się do Gdańska na dwa kolejne mecze rundy grupowej z Finlandią i Estonią. Trudno sobie wyobrazić, by miał problemy z ograniem tych drużyn. Kłopot w tym, że Polacy raczej na pewno nie dostaną się od razu do ćwierćfinału (Serbia musiałaby sensacyjnie ulec któremuś ze słabeuszy) i będą musieli rozegrać jeden mecz więcej na drodze do strefy medalowej. Kiedy w 2013 roku znaleźli się w takiej samej sytuacji podczas ME w Gdańsku, odpadli po tie-breaku z Bułgarią i zajęli dopiero 9. miejsce w imprezie. Kosztowało to posadę trenera Andreę Anastasiego.
Czy po porażce z Serbami szanse Biało-Czerwonych na medalowe miejsce zmalały? - Uważam, że mamy wszystkie papiery, żeby być w czwórce – stwierdził Drzyzga. - Na pewno nie zabraknie nam ognia i serca do walki. Skupmy się teraz na Finlandii, choć nie mam jeszcze pojęcia jak oni grają. O pierwsze miejsce w grupie będzie trudno, Serbowie raczej tego nie wypuszczą. A może ten jeden mecz więcej nam się przyda, bo przecież będzie to spotkanie z ciśnieniem? I tak nie ominiemy Rosji czy Bułgarii, na które możemy wpaść w ćwierćfinale - dodaje nasz rozgrywający.
Kapitan reprezentacji Polski Michał Kubiak też zachowuje optymizm. - Mamy nadzieję, że w Gdańsku będzie lepiej, jeśli chodzi o wynik, bo na trybunach już lepiej być nie może – powiedział, nawiązując do widowiska z udziałem ponad 60 tys. widzów na Narodowym.