Polska - Estonia 3:1 (25:22, 25:27, 25:22, 25:17)
Polska: Bieniek, Drzyzga, Kłos, Kochanowski, Komenda, Konarski, Kubiak, Leon, Muzaj, Nowakowski, Śliwka, Szalpuk, Wojtaszek, Zatorski.
Estonia: Aganits, Juhkami, Keel, Kollo, Kreek, Maar, Pulk, Raadik, Rikberg, Taht, Tammemaa, Tamme, Teppan, Toobal.
W pierwszym secie biało-czerwoni od początku pokazywali swoją przewagę nad przeciwnikami. Co prawa nie była ona zbyt wysoka, bo w granicach trzech-czterech punktów, ale mimo to pozwalała kontrolować wydarzenia na parkiecie. Dzięki temu Polacy wygrali 25:22. Drugą partię rozpoczęli więc w znakomitym humorze, ale on szybko prysnął. Estończycy bowiem objęli prowadzenie i za nic nie chcieli go oddać, wykorzystując w tym celu doskonałe zagrywki swoich zawodników. Wielkie emocje zrobiły się w końcówce, gdy po ataku Dawida Konarskiego na tablicy wyników zrobiło się 23:23. Potem gracze z Polski obronili co prawda dwie piłki setowe, ale trzeciej nie dali już rady i niespodziewanie wygrała Estonia.
Stało się zatem jasne, że ekipa Vitala Heynena jako zdecydowany faworyt tego pojedynku nie może sobie pozwolić na kolejne błędy, jeżeli chce zgodnie z założeniami zwyciężyć za trzy punkty. Estończycy długo jednak ponownie stawiali bardzo silny opór - biało-czerwoni objęli nieco większe prowadzenie dopiero przy stanie 19:17. Ostatecznie w końcówce rywale nie potrafili się już przeciwstawić drużynie belgijskiego szkoleniowca i przegrali tę partię do 22 punktów.
Decydująca odsłona była wyrównana tylko do czasu. Od stanu 13:11 dla Estonii polscy siatkarze zdobyli aż 8 punktów z rzędu i nie pozostawili wątpliwości, kto powinien zwyciężyć w czwartym secie. Ostatecznie rozstrzygnęli go na swoją korzyść wynikiem 25:17 po świetnym bloku Mateusza Bieńka.
Kolejny mecz fazy grupowej mistrzostw Europy biało-czerwoni rozegrają w niedzielę, 15 września. Ich rywalem będą gospodarze, Holendrzy.
