Wielkimi krokami zbliża się turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Polki powalczą o przepustkę do Japonii w styczniu na turnieju rozgrywanym w Holandii. Trudno jednak zapatrywać się na tę rywalizację pozytywnie, skoro zespół toczony jest wewnętrznym konfliktem. Stanowisko siatkarek nie ulega zmianie i w dalszym ciągu chcą one, aby Nawrocki pożegnał się z drużyną. Wymieniają przy tym szereg jego win.
Pośród problemów, na które zwracają uwagę zawodniczki, znajduje się m.in. to, że Nawrocki miał tolerować zażyłe relacje pomiędzy jedną z zawodniczek a członkiem sztabu szkoleniowego. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" trener odpiera to następująco: - Nie ingeruję w prywatne sprawy siatkarek i członków sztabu. To są dorośli ludzie i jeśli nie ma to wpływu na ich pracę, nie mieszam się do tego. Zdaję sobie sprawę, że to trudna sytuacja dla wszystkich zainteresowanych. Zostało to już jednak załatwione i trener, o którym mowa, zrezygnował z pracy w kadrze.
Nawrocki nie zgadza się z zarzutami ze strony siatkarek i podkreśla dodatkowo: - Jakim cudem zespół, w którym trener „bagatelizuje każdy problem”, „nie pojawia się na żadnym meczu ligowym”, „nie przeprowadza żadnej rozmowy”, a o wszystkim łącznie z powołaniami zawodniczki dowiadują się z mediów, systematycznie poprawia swoje wyniki, a w najgorszym momencie kryzysu gra w półfinale mistrzostw Europy? Dlatego trudno mi dyskutować z takimi zarzutami.