Środkowy reprezentacji Polski, który w ekspresowym tempie wyleczył kontuzję kostki i po kilku dniach rekonwalescencji wrócił do drużyny, przeciwko Finom i Estończykom grał już jak zwykle w pierwszej szóstce i radził sobie dobrze. W poniedziałek, w meczu z Estonią decydującym o miejscu w grupie A, zaliczył 9 pkt. (75 proc. skuteczności), 2 asy serwisowe i 1 blok – co ciekawe to był dopiero pierwszy zablokowany atak „Bienia” w ME.
- Ważne dla nas było to, że potrafiliśmy się podnieść po porażce na Stadionie Narodowym i wygrać kolejne sześć setów w Gdańsku – powiedział Bieniek. - Zrobiliśmy to także dla naszych wspaniałych kibiców, wspierających nas w każdym meczu. Teraz Słowenia w barażu, a potem może Rosja w ćwierćfinale. Ze Słowenią przegraliśmy na poprzednich mistrzostwach Europy, a z Rosją spotykamy się często podczas różnych turniejów, ostatnio wygraliśmy w Krakowie. Jaka jest nasza forma? Jest co poprawiać, ale mamy atut: gramy u siebie – podkreśla nasz środkowy.