Miejsce w dziesiątce najlepszych drużyn świata to nie jest dla nas wielkie pocieszenie po turnieju, w którym mieliśmy szanse nawet na półfinał, a w najgorszym razie na strefę 5-8. Ale to i tak najlepszy wynik żeńskiej drużyny biało-czerwonych w mundialu od 36 lat.
Patrz też: MŚ siatkarek: Siatkarskie mamy w akcji
Sobotni mecz znowu był dla nas nerwowy, bo co prawda Holenderki są nawet bardziej rozczarowane występem w MŚ niż Polki, to jednak w pierwszym secie doprowadziły – z naszą wydatną pomocą - ze stanu 10:16 do zwycięstwa w tej partii. - Dobrze, że dziewczyny wytrzymały ten kryzys i pokazały, że chcą walczyć do końca imprezy – komentował trener Jerzy Matlak.
Holenderki doprowadziły jeszcze do tie-breaka, ale w nim istniały już wyłącznie Polki, prowadzone przez niezniszczalną Małgorzatę Glinkę-Mogentale. „Maggie”, która była najskuteczniejszą polską zawodniczką meczu, zdobyła 21 pkt, ale imponowała też postawą w obronie. W pewnym momencie odbiła piłkę... nogą i gra toczyła się dalej. - Czasem gram sobie w piłkę nożną, sporo żongluję, to nic niezwykłego. Nie mam z tym problemu – wyjaśniała nasza siatkarka.
W niedzielę Polki zagrają o 9. miejsce MŚ z Chinkami, z którymi w II rundzie przegrały 0:3. - Czy to okazja na rewanż? Raczej nie, to już nie pora, żeby coś udowadniać. Miałyśmy to zrobić wcześniej, a nie teraz, kiedy gramy o miejsca 9-12 – stwierdziła Glinka.
Marek Żochowski, Tokio
MŚ siatkarek, o miejsca 9-12
Polska – Holandia 3:2 (24:26, 25:22, 25:22, 19:25, 15:9)