Fani Bartosza Kurka od 2019 roku musieli pogodzić się z tym, że nie będą mogli obserwować swojego idola na parkietach PlusLigi. Atakujący po nieudanej przygodzie w 2018 roku z klubem Stocznia Szczecin dołączył do zespołu z Warszawy 6 grudnia. Niestety w kwietniu 2019 roku, siatkarz doznał urazu kręgosłupa i musiał przejść operację, a w dwa miesiące później podpisał kontrakt z włoskim klubem Vero Volley Monza. Po rocznym pobycie we Włoszech zdecydować się na azjatycki kierunek dołączając do japońskiego klubu - Wolf Dogs Nagoya, gdzie zdobył wiele medali i pucharów m.in. za Puchar Cesarza, czy Turniej Kurowashiki.
Kurek po sezonie reprezentacyjnym zdecydował się wrócić do Polski, gdzie dołączył do utytułowanego zespołu - ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Atakujący po zdobyciu z biało-czerwonymi srebrnego medalu w Paryżu miał ogromnego pecha już w pierwszym spotkaniu, gdzie doznał pechowego urazu oka.
Tyle czekał Bartosz Kurek na statuetkę MVP. Szokujące liczby
5 stycznia doszło do starcia pomiędzy Cuprum Stilonem Gorzów, a ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Górą w tym spotkaniu okazali się podopieczni Andrei Gianiego, którzy po czterosetowej batalii wywalczyli cenne punkty, a nagrodę MVP w tym pojedynku zdobył Bartosz Kurek.
Jakub Balcerzak na portalu "X" przekazał interesującą informację po tym spotkaniu. Okazało się, że Kurek na kolejną nagrodę MVP w PlusLidze czekał aż 5 lat, 9 miesięcy i 28 dni.