W środę rozpoczęła się druga runda tegorocznego Pucharu Świata. Po serii pięciu meczów, które zostały rozegrane w Fukuoce, siatkarze przenieśli się do Hiroszimy. Z tego względu wszystkie zespoły miały dwa dni wolnego i nieco czasu na regenerację. Polacy podróżowali w dobrych humorach, bo w pierwszej fazie turnieju wygrali cztery spotkania, a mocniejsi od mistrzów świata okazali się jedynie Amerykanie.
Druga runda Pucharu Świata dla biało-czerwonych rozpoczęła się od trudnego meczu z Rosjanami. Polacy ze Sborną przegrali ostatnie dwa spotkania, a rywalizacje obu drużyn zawsze należą do zaciętych. Nie inaczej było i tym razem. Gra w pierwszym secie toczyła się w zasadzie punkt za punkt. Żaden z zespołów nie był w stanie wypracować sobie większej przewagi. Zmieniło się to po drugiej przerwie technicznej.
Biało-czerwoni uzyskali prowadzenie 22:18 i wydawało się, że set padnie łupem biało-czerwonych. Niestety podopieczni Vitala Heynena zaczęli popełniać błędy seriami. Największy błąd popełnił Bartosz Kwolek, który w bardzo łatwej sytuacji przebijając piłkę niemal zerwał siatkę. Rosjanie doprowadzili do wyrównania, a następnie wygrali seta na przewagi.
Ale był to jeden z niewielu momentów radości naszych rywali. Od drugiego seta Polacy zaczęli grać bardzo dobrze, choć nie brakowało momentów przestoju. Przede wszystkim biało-czerwoni świetnie radzili sobie w polu zagrywki. Asy posyłał i Mateusz Bieniek i Wilfredo Leon. Przyjmujący doskonale spisywał się również w ataku, gdzie Rosjanie w zasadzie nie byli w stanie go powstrzymać.
Mimo prowadzenia 23:18, ponownie zrobiło się nerwowo. Przeciwnicy wygrali trzy punkty z rzędu, ale tym razem Polacy nie pozwolili na powtórkę z pierwszej partii i doprowadzili do wyrównania. Trzecia partia była prawdziwym popisem gry mistrzów świata. Kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia po tym, jak Leon zaserwował trzy asy z rzędu. Ponadto fantastycznie w bloku grał Karol Kłos, który zmienił Jakuba Kochanowskiego.
Czwarta partia to kontynuacja dobrej gry Polaków. Rosjanie mieli ogromne problemy z przełamaniem biało-czerwonych, którzy prowadzili niemal od początku seta. Zespół prowadzony przez Vitala Heynena wygrał 25:22 i dopisał kolejny komplet punktów. Porażka Rosjan sprawia, że w grze o medale zostały tak naprawdę trzy drużyny.
Polecany artykuł: