Reprezentacja Polski w siatkówce mężczyzn ma za sobą niemal idealny rok. W 2023 Polacy wygrali wszystko, co było do wygrania – Ligę Narodów, Mistrzostwa Europy i grupę eliminacyjną igrzysk olimpijskich. Teraz przygotowania podopiecznych Nikoli Grbicia będą skupiać się na jednym celu – medalu wspomnianych igrzysk olimpijskich, które odbędą się już tego lata w Paryżu. Serbski selekcjoner ma sporo kłopotów jednak przed każdym zgrupowaniem dotyczącym powołań. Polacy są tak dobrzy, że mogliby równie dobrze wystawić dwie drużyny, które byłyby w stanie bić się o sukcesy. Dlatego też cieszyć powinna informacja, jaką przekazał Mirosław Przedpełski w rozmowie z TVP Sport. – Podczas igrzysk w Paryżu kadry siatkarskie zagrają w składzie 12+1. To, czy dodatkowy zawodnik będzie ulokowany w wiosce olimpijskiej zależeć będzie wyłącznie od uzgodnień na linii federacja - PKOl – zdradził były prezes PZPS. Nie wszyscy jednak tę zmianę przyjęli z entuzjazmem.
Łukasz Kadziewicz grzmi po decyzji MKOl
Wszystko wskazuje na to, że zawodnik ten będzie mógł trenować z drużyną, co jest już spory ułatwieniem, ale z pewnością nie rozwiązuje wszystkich problemów. MKOl bardzo ostro protestowało, by takich zawodników było dwóch, ale liczy się jakiś postęp w negocjacjach. Łukasz Kadziewicz na łamach „Przeglądu Sportowego Onet” wskazuje jednak, że bardzo wiele kwestii nie zostało wyjaśnionych w sprawie dodatkowego zawodnika.
– Czy ten chłopak dostanie premie, czy dostanie medal, czy będzie miał akredytację, czy zamieszka w wiosce, czy będzie wpisany do protokołu meczowego? – zadaje szereg pytań Kadziewicz – Moim zdaniem to nie ma sensu. W tym wypadku musimy też szanować zawodników. To są igrzyska i taki człowiek ma jechać na igrzyska i liczyć, że jego kolega potknie się w windzie i zrobi sobie krzywdę, złapie kontuzję? – zastanawia się dalej i sugeruje, że w takim przypadku pojechać powinien młody, obiecujący zawodnik.
– Nie wyobrażam sobie piątego przyjmującego w postaci Bednorza, który spaceruje z bagietką dookoła wieży Eiffla, bo akurat jego koledzy robią coś, na co on nie ma zgody, bo na przykład nie ma akredytacji, nie może być na odprawie w wiosce. To trochę mija się z celem. Widać, że próbują coś zrobić, ale jeżeli to nie będzie zawodnik w składzie meczowym, jeżeli to nie będzie zawodnik, który dostanie ewentualny medal, to moim zdaniem jest to troszeczkę zachowanie "pod publiczkę" – komentuje Kadziewicz.