Tommi Tiilikainen

i

Autor: MATERIAŁY PRASOWE Tommi Tiilikainen

Nowy trener Bartosza Kurka Tommi Tiilikainen dla „SE”: Od roku chciałem go mieć [WYWIAD]

2020-07-14 17:09

Kiedy Bartosz Kurek w nowym sezonie przywdzieje barwy japońskiego klubu Nagoya Wolf Dogs, z ławki będzie sprawował nad nim pieczę szkoleniowiec jedynie rok starszy od niego. To prawdziwy ewenement, nie tylko w Japonii. 33-letni obecnie Fin Tommi Tiilikainen wyrobił sobie markę siatkarskiego cudotwórcy, kiedy w wieku zaledwie 25 lat w roli trenera poprowadził zespół w rodzinnym kraju do mistrzostwa. „Super Express” rozmawiał z Tiilikainenem między innymi o tym jak to się stało, że MVP mistrzostw świata został jego podopiecznym i dlaczego postawił na Polaka.

Przygodę trenerską Tiilikainen zaczął tak wcześnie, bo przewlekły uraz kręgosłupa uniemożliwił mu kontynuowanie siatkarskiej kariery na boisku. Najpierw prowadził do sukcesów Tiikerit Kokkola (w pewnym momencie 35 kolejnych wygranych w Finlandii) i został najmłodszym szkoleniowcem zdobywającym z jakimkolwiek fińskim klubem mistrzostwo kraju. Potem pracował w Niemczech w SWD Dueren, by w końcu przyjąć ofertę z Japonii, na którą namówił go pracujący tam jeden z najsłynniejszych szwedzkich trenerów, członek siatkarskiej Galerii Sławy Anders Kristiansson. Od 2017 roku pracuje w Kraju Kwitnącej Wiśni w klubie, który od 2019 roku nazywa się Nagoya Wolf Dogs, a poprzednio Toyoda Gosei Trefuerza.

Wilfredo Leon: Nie chcę pracować na 100 procent. Dążę, żeby było 101

„Super Express”: – To pan w pewnym momencie powiedział swoim japońskim szefom: „Panowie, jest taki facet, nazywa się Kurek i muszę go mieć w zespole”?

Tommi Tiilikainen: – Cały proces tak naprawdę rozpoczął się już rok temu. Wtedy po raz pierwszy nawiązaliśmy kontakt. A ja mam zasadę, że jeśli jestem kimś zainteresowany, to najpierw sam do niego dzwonię i rozmawiam, chcąc go lepiej poznać, zrozumieć i przedstawić swoją wizję ewentualnej współpracy. Z Bartoszem tak to się właśnie odbyło. Usłyszałem od niego bardzo pozytywny przekaz zarówno dotyczący siatkówki jak i innych spraw. Wtedy pojawiła się szansa, by stał się naszym graczem. W tym roku mogliśmy to sfinalizować i to jeszcze przed wybuchem pandemii. Ja przygotowałem grunt, ale kto inny załatwiał formalności. Z jego strony od razu była jasna deklaracja, co ma zamiar robić i że chciałby zagrać w Japonii. Wywarł na mnie z miejsca pozytywne wrażenie.

– Wybór padł na Kurka, bo...?

– Gdybym miał odpowiedzieć najprościej, odparłbym, że szukaliśmy atakującego, który będzie zdobywał dla nas punkty. Taką będzie miał tu robotę: ma kończyć piłki. Ale oczywiście za tymi umiejętnościami Bartosza idą liczne inne walory. Kurek wielokrotnie udowadniał, że doskonale wkomponowuje się w zespół i jest świetnym partnerem dla kolegów z parkietu. Potrafi sprawić, by zawodnicy wokół niego grali lepiej.

Artur Szalpuk dla "SE": Z Anastasim nadajemy na podobnych falach [WYWIAD WIDEO]

– Kiedy spodziewa się pan Bartosza w Japonii?

– Myśmy już zaczęli przygotowania do sezonu, one potrwają 14 tygodni, a liga wystartuje w połowie października. Jeśli po drodze nie będzie żadnych zawirowań związanych z obecną sytuacją epidemiczną i przepisami dla przyjezdnych, to Kurek powinien się zjawić w klubie w połowie sierpnia.

– Po podpisaniu kontraktu z taką gwiazdą w klubie wzrosły oczekiwana co do wyników w przyszłym sezonie?

– Każdy zespół może mieć jednego obcokrajowca i jest tu wielu świetnych siatkarzy. I każdy klub wierzy, że to on okaże się najlepszy. Niczym się to nie różni od sytuacji w innych ligach. Japońska V-League jest wymagająca i zespoły naprawdę prezentują wyrównany, solidny poziom. Naszym celem jest wzniesienie na końcu pucharu za mistrzostwo, po to bierzemy udział w rywalizacji.

– Nie brak opinii, że liga japońska jest raczej słaba i egzotyczna, mimo iż występuje tam wiele gwiazd z zagranicy.

– Różnica widoczna gołym okiem dotyczy parametrów fizycznych japońskich siatkarzy. Oczywiście są niżsi, a gra jest mniej fizyczna. Ale jednocześnie naprawdę potrafią grać w siatkówkę i prezentują wysokie umiejętności. W naszym klubie środkowi mają 190–191 cm, ale to nie stanowi przeszkody w dobrej grze. Druga rzecz to wpływ zagranicznych zawodników oraz coraz szerszej grupy trenerów z innych krajów. W ciągu trzech lat jakie tu spędziłem, liga rośnie regularnie i według mnie co roku jest silniejsza.

Vital Heynen już zaplanował kadrowiczom udział w sparingach. „Zagram 4 sety w 4 meczach”

– Jak się pan znalazł w Japonii, mając w sumie niewielkie doświadczenie, i to w mniejszych europejskich klubach?

– Zawsze było moim celem, by poznać japońską kulturę i kraj przy okazji pracy w siatkówce. Liga w Japonii ma model firmowy to znaczy, że właścicielami klubów są wielkie kompanie, typu Panasonic, Japan Tobacco, czy Suntory. Siatkarze zostają formalnie pracownikami tych korporacji, a po zakończeniu kariery sportowej mogą nadal pracować w tym samym miejscu. Chciałem poznać ten nowy świat. Tak się szczęśliwie złożyło, że zostałem polecony w klubie przez słynnego Szweda Andersa Kristianssona, który wówczas tu pracował już od czterech lat, i od 2017 roku mam szansę spełniać marzenie. Najpierw prowadziliśmy drużynę wspólnie, a potem przejąłem całość obowiązków.

– W Japonii nie robiono problemu z tego, że do drużyny przychodzi rządzić 30-latek?

– Uważam, że nigdy nie zdarzyłoby się to w przypadku Japończyka. Po prostu rodzimy trener musiałby być starszy od graczy, nie byłoby innej możliwości, taka tu panuje kultura pracy. Nie zgodzono by się na taką sytuację, gdybym nie był przyjezdnym. Widocznie nam wolno tu więcej.

– Jest pan starszy od Bartosza Kurka ledwie o rok. Młody wiek był kiedykolwiek w pana trenerskiej karierze problemem?

– W najbliższym sezonie, chyba po raz pierwszy w trenerskiej pracy, będę starszy od wszystkich swoich zawodników. A wracając do pytania, nie, nigdy nie miałem takiego problemu. Może ktoś miał z tym problem, ja na pewno nie. Chociaż oczywiście, kiedy zaczynasz trenować zawodowy klub jako 25-latek, nie jest to zupełnie naturalne. Zasada jest jedna: jeśli wszyscy zmierzają w tym samym kierunku i mają identyczny cel, pomagając sobie, to reszta jest nieistotna, a już na pewno wiek trenera przestaje wtedy mieć znaczenie.

Wilfredo Leon wrócił do Włoch. Ze Spały przeniósł się do Perugii

– Jak pan sobie wyobraża nowy sezon Nagoya Wolf Dogs, już z Kurkiem w składzie?

– Jestem pewien, że Bartosz będzie się u nas czuł komfortowo, a polscy kibice będą go dopingować. Nie wiem tylko co się stanie, kiedy nasza drużyna stanie naprzeciwko Panasonic Panthers Michała Kubiaka... Wtedy pewnie wasze sympatie będą już podzielone. Na pewno chcemy iść do przodu, naciskać i walczyć o wszystko. A do tego pokazywać atrakcyjną dla oka siatkówkę.

Najnowsze