Polska najpierw przegrała 2:3 wygrany mecz. Prowadziła 2:1 i 13:6 w czwartym secie! Potem stanęliśmy, rywal doprowadził do tie-breaku, w którym był lepszy.
- Nie ma co zwalać na upał, już się do niego przyzwyczailiśmy. Szczerze mówiąc, nie wiem, co się stało - mówił najskuteczniejszy w naszym zespole Jakub Jarosz (17 pkt). Zapewnił, że Polakom nie przeszkodził nawet biegający po boisku piesek, który... załatwił się na parkiecie.
- W Argentynie grillowali pod schodami, a tu biegają psy, fajnie, to taka egzotyka - śmiał się Jarosz.
Biało-czerwoni wyciągnęli wnioski bardzo szybko. W drugim meczu nie dali zipnąć gospodarzom, którym nie pomógł trzydziestostopniowy upał w hali. W ostatnim secie zmiażdżyliśmy przeciwników do 12!
- W obu meczach udowodniliśmy, że Kubę można pokonać i że nie taki diabeł straszny - skomentował Marcin Możdżonek (25 l.).
Trener Daniel Castellani (49 l.) uważa, że ciężka praca na treningach zaczyna dawać owoce. - Gdyby mnie ktoś tak katował, też byłbym wściekły. Ale z tygodnia na tydzień miało być lepiej i tak jest. Cały czas mamy szansę na awans do turnieju finałowego - cieszy się Castellani.
Liga Światowa, grupa D
Kuba - Polska 3:2 i 0:3
Argentyna - Niemcy 0:3 i 1:3
1. Kuba 5 1 13
2. Niemcy 4 2 12
3. Polska 3 3 9
4. Argentyna 0 6 2
W kolejnych rubrykach: zwycięstwa, porażki, punkty