Na medal kobiecej reprezentacji nadal musimy czekać. Ale niewiele brakowało, aby na minionych mistrzostwach Europy Polki stanęły na podium. Niestety w półfinale okazały się gorsze od Turcji, a w meczu o trzecie miejsce nie zdołały drugi raz z rzędu pokonać wicemistrzyń świata, Włoszek. Czwarte miejsce i tak należy odebrać jako sukces, bo w kadrze jest kilka młodych zawodniczek, które najlepsze lata mają nadal przed sobą.
Wielkie imprezy wiążą się oczywiście z nagrodami pieniężnymi. Organizatorzy mistrzostw łącznie przewidzieli premię w wysokości 750 tys. euro do podziału między cztery najlepsze drużyny w Europie. Najwięcej zarobiły rzecz jasna złote medalistki. Serbki dostaną 400 tys. euro, Turczynki 200 tys., Włoszki 100 tys., a Polki zaledwie 50 tys. euro.
Należy pamiętać, że nagroda jest do podziału między całą kadrę oraz sztab trenerski. Przeliczając wszystko na złotówki wychodzi na to, że każda osoba z drużyny dostanie około... 10 tys. zł. Dla porównania, Robert Lewandowski w Bayernie Monachium zarabia tyle w godzinę! Co więcej, nagroda dla siatkarek ma się to nijak do tego, co można zarobić na mistrzostwach Europy w piłce nożnej.
Za sam udział na Euro 2016 związek dostał od UEFA 8 mln euro! Gdyby Polacy znaleźli się w najlepszej czwórce mistrzostw łącznie mogliby zarobić około 20 mln euro. Oczywistym jest, że piłka nożna jest sportem znacznie bardziej popularnym na świecie i niewiele dyscyplin może się z nią równać, ale te różnice w nagrodach i tak mogą zrobić ogromne wrażenie.