Już przed rozpoczęciem turnieju o prym na Starym Kontynencie jasnym było, że najtrudniejszym rywalem w walce o pierwsze miejsce w grupie dla Polaków będzie reprezentacja Serbii. Zespół z Bałkanów zawsze typowany jest wśród drużyn, które mogą sięgnąć po medale na dużych imprezach. A los chciał, że z Serbami biało-czerwoni zmierzyli się już w drugim meczu na turnieju.
Te słowa Vitala Heynena nie przejdą bez echa. Wyłożył wszystko
Wielkie emocje w Krakowie. Heroiczny bój Polaków z Serbią
Spotkanie było niebywale emocjonujące i obfitowało w zwroty akcji. Co najważniejsze, siatkarze zagrali na najdłuższym możliwym dystansie, bo do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był tie-break. W tym lepsi okazali się mistrzowie świata, którzy zagrali wręcz perfekcyjnie. Tej perfekcji brakowało nieco w poprzednich partiach, co Serbowie świetnie wykorzystywali.
Z tego zdjęcia siatkarki żar aż bucha! Grajber w kuszącym stroju, ale dekolt!
W spotkaniu w krakowskiej hali nie zabrakło również kontrowersji. Największa z nich miała miejsce pod koniec drugiego seta. Wówczas po ataku Alaksandara Atanasijevicia piłka poszybowała w aut i wydawało się, że punkt będzie dla Polski, a tablica wyników będzie pokazywała rezultat 22:22. Sędziowie przyznali jednak punkt Serbom.
Polacy oszukani w meczu z Serbią? Heynen wpadł w furię
Arbiter dopatrzył się bowiem dotknięcia siatki przez Wilfredo Leona. Vital Heynen zupełnie nie zgadzał się z taką decyzją i zaczął szaleć przy linii bocznej boiska. Wziął także challenge, który o dziwo do końca nie rozjaśnił sytuacji.
Bo na oficjalnych powtórkach sugerowano, że Leon faktycznie dotknął siatki, ale wówczas musiałby mieć bardzo nienaturalnie ułożoną nogę. A przy takim wyniku każdy punkt robi ogromną różnicę. Inne powtórki pokazały, że nie było możliwości, aby Leon stopą dotknął dolnej taśmy, a co za tym idzie, nie popełnił błędu.