AZS zagrał znakomicie w nowej hali Urania, w której odniósł pierwsze zwycięstwo, od razu efektowne i od razu nad liderem i najlepszym do tej pory klubem PlusLigi. Trzeba oddać olsztynianom, co im należne, niemniej Projekt zagrał bez podstawowego rozgrywającego Jana Firleja (uraz stopy) i to zaważyło w sporym stopniu na wyniku. Do tej pory bowiem warszawianie nie mieli okazji sprawdzić się w okrojonym składzie – co jest udziałem wielu drużyn czołówki.
AZS zablokował rywali. 12 czap!
Tylko pierwsza partia była wyrównana (27:25), potem gospodarze uzyskiwali kilkupunktową przewagę, zwyciężali dwukrotnie do 19. Zagrali znakomicie w elemencie, który do tej pory był domeną Projektu, czyli w bloku. To wręcz niewiarygodne, ale Akademicy zaliczyli aż 12 czap, wobec jedynie 4 po stronie gości! Świetne zawody rozegrał brazylijski atakujący Alan Souza (20 pkt), wybrany MVP. Bombardier Projektu Bartłomiej Bołądź aż 7-krotnie nadział się na blok olsztynian.
Oto, co zrobił Aleksander Śliwka. Głowa boli od obrazków z tego wideo
– Dzień przed meczem mieliśmy długą pogadankę, podczas której powiedzieliśmy sobie, że musimy walczyć i skupiać się na każdym kolejnym punkcie. I dziś to zrobiliśmy, byliśmy zmotywowani, skoncentrowani i czuliśmy luz. Graliśmy na swoim poziomie i mam nadzieję, że będzie tak dalej – powiedział po meczu przyjmujący AZS Nicolas Szerszeń.
Tych dat polski kibic nie może przegapić w nowym roku. Kalendarz sportowy 2024 jest przebogaty
Projekt, który przegrał dopiero drugi raz w sezonie, zapewne straci pozycję lidera (zależy to od wyniku meczu Skra – Jastrzębski Węgiel, który jest rozgrywany późnym wieczorem 2.01). Nie zmienia to jego doskonałej pozycji wyjściowej przed dalszą częścią rozgrywek na wszystkich frontach.
PlusLiga zakończy rozgrywki w kwietniu, na początku marca poznamy zdobywcę Pucharu Polski, a nieco wcześniej – triumfatora Pucharu Challenge, czyli rozgrywek europejskich, w których warszawianie są głównym faworytem. W Projekcie całkiem śmiało przebąkują już o potrójnej koronie w 2024 roku.
– Na pewno nas stać na to, jesteśmy w stanie to zrobić, choć na pewno kalendarz jest trudny. Jest też kilku kandydatów, którzy chcą zdobyć te trofea, ale tanio skóry nie sprzedamy. Emocje będą do samego końca – zapewnia trener Piotr Graban, który w ciągu nieco ponad roku pracy zrobił ze stołecznej drużyny rywala groźnego dla każdego.
Statystyki też działają na korzyść warszawskiego klubu. W poprzednich 10 sezonach PlusLigi zespół, który zaczynał rok jako lider, pięciokrotnie kończył rywalizację jako mistrz Polski. Nawet jeśli nie zdobył złota, zawsze lądował na podium. Projekt doszedł do takiej formy, że brak medalu za sezon 2023/24 będzie trzeba uznać za niepowodzenie, ale wypadki przy pracy po drodze mogą się oczywiście przytrafiać.