Tamto pokolenie siatkarek doskonale wspomina każdy polski kibic. "Złotka" wygrywały mecz za meczem i sięgały po najwyższe laury kobiecej siatkówki w kontynentalnym wydaniu. Mimo że od tamtych chwil upłynęło już wiele lat, to wspomnienia o takich przeżyciach nie zaginęły. Jedną z istotnych zawodniczek w ówczesnym zespole była Katarzyna Skowrońska-Dolata, która teraz postanowiła odnieść się do momentów chwały w rozmowie z "TVP Sport".
Niemcy SUROWI dla Lewandowskiego. Znaleźli JEDEN POWÓD, aby mu dopiec
– Wydaje mi się, że pierwsze mistrzostwa Europy były wielką niespodzianką. Byłam młodą dziewczyną. Na drugich było trudniej, ponieważ każdy chciał pokonać mistrza. Musiałyśmy się "podwójnie spiąć" i walczyć o swoje. Dla wielu to, że udało nam się wywalczyć złoto dwa lata wcześniej, było przypadkiem. Obronić je było dużo trudniej - stwierdziła niezwykle utytułowana polska siatkarka, która karierę zakończyła w zeszłym roku.
I szczerze dodała: – Byłam młodziutka i szczęśliwa. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak wielki był to sukces. Wydaje mi się, że mała woda sodowa była. Wszędzie gdzie się nie ruszyłam, każdy mnie poznawał, chciał autograf. Na siatkarki był "dziki szał". Chyba dobrze, że klubowo trafiłam wtedy do Piły, do mniejszego miasta. Dzięki temu skupiłam się na tym, by trenować i grać. Wiedziałam, że po jakimś czasie należy przestać żyć sukcesem i zacząć starać się o kolejny.