Nikola Grbić, trener polskich siatkarzy, wystawił w większości zmienników, dał nawet pograć dwóm debiutantom (Usowicz, Jakubiszak) i choć z pewnością wolałby widzieć swoich podopiecznych w lepszej dyspozycji, to musiał sobie zdawać sprawę, że do optymalnej formy może być daleko na tym etapie przygotowań. Polacy dopiero od 1 maja pracują w Spale na obozie, a w kolejnych tygodniach pojawiali się nowi zawodnicy, którzy później kończyli sezon, na razie więc jest to układanie pomału drużyny na olimpijski sezon.
To, co na co dzień dzieje się w domu Wilfredo Leona dla wielu będzie szokiem!
Winiarski eksperymentuje jak Grbić
Niemcy, tak jak my, zapewnili sobie awans na igrzyska, więc nie muszą bić się o każdą wygraną w tym roku przed turniejem olimpijskim, mogą swobodnie eksperymentować. Trener naszych zachodnich sąsiadów, na co dzień pracujący w Aluronie Zawiercie Michał Winiarski, też nie wystawił swojego „galowego” składu. Mimo to potrafił napsuć krwi Biało-Czerwonym.
– Zdawaliśmy sobie sprawę, że może to być ciężki mecz – mówił Komenda w Polsacie Sport. – Natomiast mamy taką mentalność, że zawsze chcemy wygrywać. Na pewno tego bardzo szkoda, ale mamy szanse na odkucie się przeciwko Ukrainie – dodał, mając na myśli czwartkowe (16.05) towarzyskie starcie w Sosnowcu.
Prowadzili i nie dobili przeciwnika
Czego zabrakło? Komenda uważa, że niewiele i że to w dużej mierze sami jesteśmy sobie winni, że nie wygraliśmy na otwarcie sezonu reprezentacyjnego.
– Zabrakło nam konsekwencji w końcówkach setów – stwierdził rozgrywający Bogdanki Lublin. – Z tego, co kojarzę, w pierwszej i czwartej partii prowadziliśmy i na wyciągnięcie ręki było zwycięstwo, które wypuściliśmy, często mając swoje szanse. To nie było tak, że Niemcy zrobili trzy asy i tym stworzyli różnicę. My nie wykorzystaliśmy swoich okazji, rywale pokazali dużą wolę walki i świetnie dzisiaj zagrywali. Nie gra się łatwo, jeśli przeciwnik tak serwuje. Niemcy mają bardzo wysoki zespół, więc jeśli odrzucą od siatki, nie gra się komfortowo – podsumował Marcin Komenda.