- Wreszcie pokonaliśmy Francję, która od jakiegoś czasu bardzo nam nie leżała. To chyba dla pana prestiżowe zwycięstwo?
Stephane Antiga: - Przełamaliśmy francuskie fatum. Nieważne, z kim gramy, znacznie istotniejsze, że znów wygrywamy. Francja jest ostatnio najlepiej grającym zespołem na świecie. Od początku narzuciła nam trudne warunki.
- Co się stało w drugim secie, przegranym do 13?
- Nie istnieliśmy. Taktycznie realizowaliśmy wiele założeń poprawnie, ale nie dawało to rezultatu. Mateusz Bieniek chyba się troszeczkę "zagotował". Dałem pograć Marcinowi Możdżonkowi. To była dobra decyzja.
- Z ławki wszedł też Dawid Konarski i zaskoczył rywali.
- Nie tylko on. W końcu odpalił też Rafał Buszek. "Buszu", Dawid czy Artur Szalpuk okazali się asami w rękawie. Ławka rezerwowych stanęła na wysokości zadania i w najtrudniejszym momencie uratowała mecz. Dałem też szansę Fabianowi Drzyzdze na rozegraniu, gra szybszą siatkówkę. I poskutkowało. Oby zmiany zawsze dawały tyle co dzisiaj.
- Na koniec bardzo pomógł Michał Kubiak.
- To nasz kapitan, walczak numer jeden. Siedział na ławce, ale wiedziałem, że w tym momencie da sobie radę. W decydujących momentach był w stanie oszukać na siatce nawet Ngapetha, który jest jednym z najlepszych graczy na świecie.