Kibice wicemistrzów Polski zastanawiali się czy przypadkiem Zaksa nie przechodzi małego kryzysu, bowiem nagle w marcu zaczęła ponosić porażki ligowe, po wcześniejszej nieprzerwanej serii zwycięstw. W ciągu nieco ponad trzech tygodni klub z Kędzierzyna uległ aż trzykrotnie w PlusLidze i stracił fotel lidera, zresztą na rzecz Jastrzębskiego Węgla. Jeśli jednak ktoś myślał, że królowie Europy z 2021 roku zapomnieli jak można zdominować przeciwnika, dostał odpowiedź w środę w Jastrzębiu. Zaksa nie miała żadnego słabego punktu, a gospodarze zostali zdemolowani. W żadnym z setów nie wyszli z 20 pkt. Mecz skończył się po 76 minutach czystej gry.
Już wiemy gdzie polski zespół zagra finał siatkarskiej Ligi Mistrzów. Decyzja zapadła
– Bardzo się cieszymy, bo ostatnie mecze nie układały się jak byśmy chcieli. Nasza gra zostawiała wiele do życzenia. Teraz przyszedł kluczowy mecz i w tak trudnym momencie wygraliśmy zdecydowanie. Zagraliśmy jedno z lepszych spotkań w tym sezonie – skomentował Marcin Janusz, rozgrywający kędzierzynian, który otrzymał nagrodę MVP pierwszego półfinału i w pojedynku rozgrywających stłamsił słynnego Francuza Bena Toniuttiego, byłego gracza Zaksy. Janusz udowodnił po raz kolejny, że należy mu się pewne miejsce w reprezentacji Polski, którą niebawem będzie powoływał nowy selekcjoner Nikola Grbić.
Gwiazdor PlusLigi ma pretensje przed Ligą Mistrzów. „Coś tu nie gra, chyba ktoś nie pomyślał”
– Każdy element funkcjonował bardzo dobrze, miałem ogromny komfort rozegrania. To jednak pierwszy krok, kropkę nad i trzeba postawić w Kędzierzynie. Patrzymy na to na razie bez hurraoptymizmu. Dyspozycja dnia zadecyduje, każdy mecz będzie inny, gładkie dzisiejsze zwycięstwo nie może nas uśpić. Jesteśmy mądrymi i doświadczonymi zawodnikami i podejdziemy skoncentrowani do następnego wyzwania. Pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie to zrobić – dodał Janusz.