Kiedy pytamy, czy jest coś, co można poprawić w grze jego siatkarzy, tylko się uśmiecha. – O rany, wszystko! Ja jestem takim człowiekiem, że nie zadowalam się samym wygrywaniem. To, co jest za tobą, jest kasowane, nie pamiętasz o tym, pracujesz dalej, patrzysz do przodu. To zresztą jest najcięższe w zawodzie zawodnika i trenera – przekonuje Graban, niewiele starszy niż wielu jego doświadczonych graczy.
Nie narzekam, sam tego chciałem
Po roku od objęcia stanowiska niczego nie żałuje. – Sam tego chciałem, czekałem na tę szansę. Nie ma co narzekać, trzeba zakasać rękawy i zająć się robotą – podkreśla, choć jak wielu graczy i innych szkoleniowców zwraca uwagę na minusy.
Dłuższa przerwa Aleksandra Śliwki? Siatkarz Zaksy przekazał nowe informacje po operacji
– Grając co trzy dni, ciężko się zregenerować czy wyleczyć. Wtedy plus mają drużyny takie jak my, które nie dysponują tyloma kadrowiczami – analizuje Graban.
Projekt miał w pewnym momencie na koncie siedem zwycięstw z rzędu. Potem niespodziewanie uległ Skrze. – Jeśli wygrasz serię meczów, tracisz czujność albo myślisz, że już jesteś tak dobry, że się będzie samo wygrywało. Przychodzi klaps, otrzeźwienie. Tego czasem potrzeba – wskazuje trener Projektu, który sam także coraz mocniej odczuwa fizyczne obciążenia.
Zagumny zwolnił Woickiego. Czarni Radom będą mieli nowego trenera
– Wiem, zawodnicy są zmęczeni, ale ja też chyba muszę wziąć jakieś kroplówki – przyznaje. – Pracuję ciągle, gdy nie gramy, oglądam kolejnych przeciwników. Teoretycznie mam wolne, ale szykuję się do kolejnych meczów, dostaję sygnały od współpracowników. Miliony spraw, to bardzo męczy. Ci, którzy podejmowali decyzje na temat terminarza tego sezonu, nie przemyśleli do końca, że jak ktoś gra co trzy dni, to wyczerpuje. Łatwo jest zagłosować na tak, ale naprawdę przy tej robocie można się pozarzynać. Z takim kalendarzem nie da się zawsze grać na sto procent.