"Super Express": - Spędził pan dwa dni w Polsce na meczach ligowych. Coś się udało załatwić?
Vital Heynen: - Tak, porozmawiać z jak największą liczbą ludzi związanych z polską siatkówką. Przez cały czas gadałem. W Bełchatowie mecz był o 18, a ja skończyłem chyba o 22. W Zawierciu na pewno ostatni wyszedłem z hali.
- Podjął pan już pierwsze decyzje?
- Nie byłem w Polsce, by podejmować decyzje, chciałem najpierw przedstawić się, wyjaśnić, o co mi chodzi i jakie mam idee.
- Ale oglądał pan mecze w towarzystwie trenera Espadonu Michała Gogola i Sebastiana Pawlika. Obaj będą w sztabie?
- Na decyzje mam jeszcze czas. Zawsze powtarzam, że lubię pracować z młodymi siatkarzami i tak samo lubię kontakty z młodymi trenerami. To logiczne, że spotykam się z kimś takim jak Pawlik, który doprowadził polskich juniorów do serii sukcesów.
- Rozesłał pan e-maile do grupy kadrowiczów?
- Gracze zawsze są najważniejsi, to moja prywatna inicjatywa. Zawsze zwracam się bezpośrednio do siatkarzy, chcąc powiedzieć, kim jestem i jaki mam pomysł na współpracę. Teraz tylko daję im znać, że jestem do dyspozycji i że jest możliwość, byśmy coś wspólnie zrobili, chcę wiedzieć, co im chodzi po głowie, czego chcą. Nie wiem, czy wszyscy będą myśleli tak jak ja, kto zechce współpracować, a kto nie.
- Jak pana przyjęli kibice?
- Zdaję sobie sprawę, że być może niektórzy oczekiwali, iż nowym trenerem reprezentacji będzie Polak, ale nie odczułem żadnych negatywnych reakcji.
- Po wyborze na selekcjonera pojechał pan z Polski do Niemiec, następnego dnia wrócił na dwa dni, w niedzielę znalazł się w Belgii, a wieczorem wracał do Friedrichshafen. Jak pan na to wszystko znajduje czas?
- Wciąż mam go za mało. Teraz na przykład jadę samochodem z Belgii do Niemiec zamiast oglądać w telewizji ciekawe mecze w lidze włoskiej. Kiedy ktoś wprowadzi do sprzedaży auto bez kierowcy, zostanę pierwszym klientem.
Zobacz również: Vital Heynen żartuje ze Stephane'a Antigi: Mam nadzieję, że nie skończę jak on [WIDEO]