Jeśli Verva miała ostatnio lekki dołek formy, to szybko o nim zapomniała i już od początku meczu zaatakowała z impetem. Bartosz Kwolek zaczął ustawiać rywali do pionu zagrywkami, raz ostrymi, raz lekkimi skrótami i szybko zrobiło się 4:0 dla gospodarzy. Przewaga urosła nawet do 6 pkt (9:3) i utrzymywała się na tym poziomie do końcowych akcji. Wtedy Skra przestała mylić się w przyjęciu i potrafiła wyprowadzać zabójcze kontry. W pewnym momencie zdobyła 8 pkt przy tylko 2 oczkach Vervy i po bloku Karola Kłosa doprowadziła od remisu 20:20. Jednak lider tabeli miał w składzie Artura Udrysa. Białoruski atakujący kończył kluczowe piłki, zarówno w pierwszym secie wygranym ostatecznie 25:22, jak i drugim, w którym walka trwała aż do stanu 31:29 dla Vervy. Warszawianie wykorzystali dopiero piątą piłkę setową, bełchatowianie mieli trzy setbole. Udrys w dwóch partiach zdobył 13 pkt przy 60-procentowej skuteczności. Bardzo przydał się też na zagrywce, rozrzucającej graczy Skry.
Wynik 0:2 nie zdeprymował Skry. Przeciwnie, podopieczni Michała Gogola wzięli się ostrzej do pracy i zdominowali przeciwników w trzecim secie, pokazując przede wszystkim świetną defensywę i nieustępliwość w ataku. Twardo i zabójczo skutecznie grał irański przyjmujący Skry Milad Ebadipour. W stołecznej drużynie zabrakło energii i oddała tę część meczu łatwo, do 18.
Gdy Irańczyk nie skończył dwóch kolejnych akcji w czwartej odsłonie, Verva objęła prowadzenie 12:9. Za chwilę środkowy z Bełchatowa Jakub Kochanowski zaatakował w siatkę, gospodarze zaliczyli blok i dali rywalowi popełnić błąd w ataku. Efekt był piorunujący dla przyjezdnych, którzy przegrywali już 9:15. Na tym poziomie takiej przewagi zwyczajnie nie można już zaprzepaścić, tym bardziej ze w szeregach Skry było już widać nerwy skutkujące prostymi błędami.
Do decydującego ataku przystąpił po stronie Vervy Udrys, serwując dwa asy. Na tablicy było 18:10, trwało już jedynie dobijanie bezradnej Skry i lider pewnie sięgnął po 19. wygraną w 21. meczu sezonu. Udrys załużenie został MVP spotkania.